Solidarność
Dziś po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni zasiadam w loży komentatorów.
Nie można także zapomnieć o relacjach kierowców w poprzednich latach. W mojej pamięci najbardziej tkwi przykład słynnej pary Senna – Prost. Wielcy rywale na torze. Wydawało się, że się nie znoszą, lecz nie mogli bez siebie żyć. Sprawdziło się przysłowie: „kto się czubi, ten się lubi”. Widzieliśmy nawet na f1talks film, na którym Ayrton przez radio mówi: „I miss you Alain”. Udokumentowaniem tej relacji jest fakt, że to właśnie Alain Prost niósł trumnę Brazylijczyka.
To właśnie jest dla mnie sport. Rywale na torze, solidarni poza trasą. W trudnych chwilach potrafią być razem.
autor: santos112
Polecam przypomnieć sobie wspomniany w tekście film:
Od siebie mogę dodać, że niesamowity jest również sposób w jaki kierowcy przekazują swoje wsparcie dla Roberta. Nie mówią “wylecz rękę” ale w większości są to słowa w stylu “do zobaczenia na torze”. To są ludzie z tej samej gliny. Doskonale rozumieją czym jest dla nich ściganie i nie potrafią sobie wyobrazić życia bez niego. Na szczęście informacje, które do Nas docierają są bardzo optymistyczne i nasz jedynak w F1 raczej nie będzie musiał nadwyrężać swojej wyobraźni.
P.S. Dlaczego piszę tak mało o Robercie? Dla równowagi bo inni piszą zdecydowanie za dużo…
(08 Feb 20:13)
Medialnym ludziom łatwiej jest być solidarnym, bo wszyscy włącznie z Kubicą ich słuchają. Jak jako Jogo fan i kibic tego Sportu mam okazać Mu to wsparcie? Komentarz na jednej z tysiąca stron, lub na jakimś portalu społecznościowym, a może wysłać kartkę? Przecież nie chodzi o to, żeby jakiś serwis miał się lepiej, tylko żeby poprawić chociażby samopoczucie Kubicy. Wprawia mnie to w niemałą konsternację. Może jakaś zrzutka, czy wiec. Cho..ra co tu zrobić.
Cieszy mnie postawa świata Sportu, ale sam mam zagwostkę.
(09 Feb 09:36)
http://f1zone.pl/news/9056/mozaika_dla_roberta_-_przylacz_sie_do_akcji.html
Uważam, że to ciekawa forma pokazania Robertowi, że jesteśmy z Nim 🙂
Jeśli ktoś chce się przyłączyć to zapraszam 🙂
Myślę, że oprócz pokazania, że jesteśmy razem i trzymania kciuków za szybki powrót Roberta do zdrowia i na tor nic więcej nie możemy zrobić.
(09 Feb 13:34)
Dzięki, zdjęcie już wysłane i jakoś tam skadrowane. Tego właśnie szukałem: pozytywne, fizyczne, nienachalne i grupowe.
Lata wspaniałych emocji, tworzą jednak pewną więź i dopiero teraz rozumiem co to znaczy Fan – na dobre i na złe. Niech zdrowieje.
(08 Feb 20:14)
Dziękuję Ci za niepowtarzalną atmosferę tego bloga…
(08 Feb 21:15)
Pisać , nie pisać , dyskutować czy powstrzymać się , kazdy zrobi to po swojemu aby pokazac solidarność z Robertem.
(08 Feb 21:43)
Ten blog pozwolił mi przetrwać długą zimową przerwę… Czuję, że pomoże mi także i teraz…
Słuchajcie, to po prostu piękne, jak potrafimy się zjednoczyć w trudnych dla nas chwilach… Czytam te setki komentarzy pod artykułami, pod akcją “Trzymam kciuki…” na facebook’u i to po prostu niewiarygodne, jakie uczucia wzbudził we mnie i widzę, że identyczne także u tysięcy innych osób, to wydarzenie… Jak to możliwe, że w zasadzie sportowiec, któremu kibicuję od kilku lat, doznaje fatalnych obrażeń w wypadku, a tyle ludzi przeżywa niesamowitą traumę z tego powodu? To nie są zwykli kibice… To przyjaciele naszego Jedynaka!
Coś jest magicznego w Robercie Kubicy i w tym sporcie…
(08 Feb 22:16)
“To nie są zwykli kibice… To przyjaciele naszego Jedynaka!
Coś jest magicznego w Robercie Kubicy i w tym sporcie…” Paweł lepiej tego ująć nie można było. Wiele osób narzeka na to, że media przesadzają, że robią wielkie halo, że Robert już zaraz wróci, ale z drugiej strony, każda tak informacja, jest dla ludzi budująca. W niedziele wszyscy modlili się aby przeżył, dziś już potrafi ruszać palcami, lekarze są zadziwieni jego dobrym stanem psychicznym. Takie informacje sprawiają, że z naszych serc spada wielki kamień z serca. Fakt, nie można też się zagalopować, bo istnieje ryzyko, że Roberta w F1 już nie zobaczymy, ale nikt nie chce dopuścić nawet do siebie tej myśli, wszyscy zbyt mocno go kochamy, żeby nie życzyć mu i nie chcieć aby wrócić do F1, przecież to jest jego życie, on to uwielbia, czy ktoś pomyślał co on musiałby przejść gdyby nagle się dowiedział, że za cztery kółka już nie wsiądzie? Trzeba wierzyć w Roberta, musimy!
(08 Feb 22:40)
Nikt nie mówi, że podawanie pozytywnych informacji o stanie zdrowia Roberta, to robienie wokół niego szumu medialnego, bo pod tym pojęciem rozumiemy raczej szukanie sensacji… Z szacunku dla Roberta oraz tego bloga. Nie poruszajmy tutaj tej kwestii, ok? 😉
(08 Feb 22:52)
@MrBigStuff- Długo czekałem na taką stronę/blog jaką ty prowadzisz. Wiadome, że na wszystkich stronach są te same informacje, więc po co się powtarzać. Jednak wiem, że wchodząc tutaj dowiem się konkretów.
Szanujmy takich ludzi, bo coraz mniej jest osób, które robią takie rzeczy dla pasji.
(08 Feb 23:30)
My – EGOIŚCI MUSIMY SIĘ TRZYMAĆ RAZEM !!!
Tak sobie czytam wszystko co napisane i tu i to co pisze Mikołaj Sokół i oficjalna strona Renault i wszystkie inne źródła i te poważne i te mniej rzetelne media i wiecie co: WSZYSCY JAK JEDEN MĄŻ JESTEŚMY EGOISTAMI. I to takim rasowymi. Każdy z nas życzy Robertowi dużo zdrowia, hartu ducha, uporu, i wszelkiego powodzenia w dochodzeniu do stuprocentowej sprawności. Dlaczego? Po pierwsze: bo taki jest naturalny odruch, po drugie: bo wierzymy, po trzecie: bo tak chcemy – a dlaczego chcemy? Każdy z nas egoistycznie marzy o tym, aby móc pojechać na wyścig i drzeć się w niebo głosy “Robert Czadu!!!” “Robert Rulezz” “Robert ROBOKUB Rządzi” i setki innych haseł które można wymyślić na poczekaniu. Każdy chce mieć egoistycznie Roberta dla siebie jako inspirację, jako faceta gdzieś z kosmosu który przez to co robi daje nadzieję, udowadnia że można, jest wzorem, ot tak rozdaje megatony pozytywnej energii… Tym co robi powoduje, że drżymy z emocji płaczemy z radości i to bez względu na wiek i płeć. Przez kilka godzin niedzielnego popołudnia każdy z nas został odarty z tego wszystkiego co Robert nam dawał, każdy na swój sposób przeżywał to co się wydarzyło nie mogąc się pogodzić z tym jak cienka jest granica pomiędzy radością i rozpaczą. Osobiście czułem się tak jakby ktoś ukradł mi Skarb-Akumulator i to z tych które chowamy gdzieś głęboko, jakbym stracił źródło pozytywnej energii…
Na co liczę?
LICZĘ NA ŻE ROBERT JEST EGOISTĄ. Liczę na to, że Robert egoistycznie będzie robił to co mu sprawia największą frajdę, to co kocha, o czym marzy, nie bacząc na przeszkody będzie dążył do realizacji swoich celów, liczę, że poświęci dokładnie tyle samo energii a może i deko więcej temu co jest jego pasją… Wiecie, tak sobie myślę, że jesteśmy świadkami narodzin Legendy. Nie wiem skąd mi się to wzięło, może brzmi trochę patetycznie, ale tak właśnie czuję. A przy tym wszystkim liczę, że będzie taki jaki był normalnym facetem z Polski który udowadnia światu czym jest pasja… Liczę egoistycznie na to, że kiedyś GO spotkam na torze w paddocku i uścisnę mu dłoń. Liczę egoistycznie, że kiedyś nasze ścieżki się zejdą chociaż na chwilę…
(08 Feb 23:38)
Przyznaje, że ten rzetelny komentarz jest bardzo trafny. Też liczę, że egoistyczne podejście Roberta zaowocuje wielkim powrotem do formy -ku naszej radości.
(09 Feb 03:45)
Egoizm, partykularyzm, filozofia… 🙂 Dobrze że są ludzie, którzy pomimo dostrzegania pozornych ludzkich wad, myślą jeszcze głębiej, dostrzegając w nich pozytywy. W sumie żyjemy przecież dla siebie nawzajem, uzupełniając się na wielu płaszczyznach – dlatego jest to wszystko co jest. I to jest piękne (z pewnymi wyjątkami oczywiście, bo jednak są różni ludzie na świecie).
(08 Feb 23:39)
Mam nadzieję, że nie odbierzecie tego jak szukanie sensacji.
Chcę się z Wami podzielić zdjęciem na jakie trafiłem, a które kompletnie zmieniło moje myślenie o tej tragedii. Zdjęcie przedstawia wnętrze samochodu, fotel kierowcy, jak się domyślam niedługo po wyciągnięciu Roberta przez strażaków.
Do niedawna myślałem sobie “co za koszmarny pech, dlaczego spotkało go takie nieszczęście?”.
Po zobaczeniu tego zdjęcia, myślę sobie “jakie ogromne Robert miał szczęście w tym wszystkim. Ktoś naprwadę nad nim czuwa, bez przerwy…”
Piszę Wam o tym, bo nie mogę poprostu uwierzyć, że to przypadek. Bardzo chcę wierzyć, jak dziecko, że to wszystko musi mieć szczęśliwe zakończenie. Że Robert wróci do tego co kocha, że będzie to zakrawać na cud bo stanie się to w tym roku… i że będzie wygrywać…
oto link do zdjęcia:
http://autofoto.pl/photos/brevka_gallery/images/1617679/original.aspx
(09 Feb 00:02)
Na zdjęciu jest jakiś inny wypadek, to nie jest rajdówka Kubicy.
(09 Feb 09:16)
Dokładnie do nie Skoda, według mnie to jakieś Audi. Prawdopodobnie R8, ale nie jestem pewny na 100%. Tak czy siak, tez ostra fotka, i chyba kierowca tego Audi miał nieco gorzej?
(09 Feb 00:04)
Konradzie Twój link zawiera nie Roberta skodę a jakieś audi R8-podobny wypadek…
(09 Feb 00:19)
..jak łatwo się dać zmanipulować. Dzięki koledzy za sprostowanie i wyjaśnienia. I proszę wszystkich o wybaczenie, że wprowadziłem w błąd.
Dziś wiemy, że ta nieszczęsna barierka przeszła przez auto na wylot, więc w ślepo uwierzyłem, że to zdjęcie pochodzi z tego wypadku.
(09 Feb 08:22)
SHOW MUST GO ON
(09 Feb 09:52)
Rekonstrukcja wypadku Kubicy (tvn24)
Nie wiem czy widzieliście.
http://www.youtube.com/watch?v=VsXkXjVjjL8
(09 Feb 10:12)
Ja poraz pierwszy zobaczyłem wczoraj tył Skody i wystający kawał wygietej barierki.
http://f1.wp.pl/gid,13111320,kat,1775,galeriazdjecie.html
Jedno słowo jako komentarz: SZOK!
(09 Feb 11:49)
co robić…dobre pytanie, trochę ten szum medialny z pewnością zaczyna już przeszkadzać, teraz potrzeba spokoju i cierpliwości – przede wszystkim Robertowi.
mój najlepszy kolega i ja jesteśmy fanami Roberta i fanami F1, zawsze gorąco dopingujemy i rozmawiamy o tym co się dzieje…od niedzieli nie rozmawialiśmy. nie dlatego, że to nas nie obchodzi- wręcz odwrotnie. wiemy co się dzieje, ale chyba specjalnie to zostawiamy sami dla siebie – pozostawiamy to bez komentarza, każdy to musi przeżyć po swojemu. Bo oprócz dramatu Roberta to także wydarzenie medialne, a w dzisiejszym świecie łatwo wpaść w ten wir, rozgorączkować się strzępami nie do końca sprawdzonych informacji i spekulacji…Wróci nie wróci? Za 3 miesiące, 4, za rok? tego chciałem uniknąć,udaje się. Szacunek dla tego bloga za odmienną i godną postawę. To najlepszy prezent dla Roberta.
(09 Feb 20:10)
Zastanawiałam się długo ,jakby wyglądało moje życie bez Roberta i bez niego w F1. Nie umiałam tego urzeczywistnić.To tak,jakby ktoś oderwał ,,wielki kawał” z mojego życia.Zrozumiałam , że w jednej chwili można stracić coś,co jest bardzo ważną częścią życia.
Moje największe marzenie po wypadku –
Pózne popołudnie, ( może być GP Belgii).Siedzę sobie wygodnie w fotelu,w prawej ręce trzymam N-Gine , a w lewej papierek od Boga , że będzie to najciekawszy wyścig jaki oglądałam i walka .Zaczyna się wyścig. Z pierwszego pola wyrusza Robert,który jest zdrowy,sprawny,uśmiechnięty , a przede wszystkim szczęśliwy tu , gdzie jest. Wyścig kończy się , a ja nadal nie mogę dojść do siebie po emocjach i wrażeniach. Na podium – Robert,może być Alonso i Pietrov na najniższym (niech mu będzie).Słysze Mazurek Dąbrowskiego , Robert w wywiadzie dziękuje kibicą (przede wszystkim tym z Polski) za to , że wierzyli w niego , a on teraz jedzie po swoje marzenie,któremu nie pozwolił uciec.
Oby się spełniło…;)
(10 Feb 23:21)
Witam.
Natknąłem się na informację, że Roberta zdążył odwiedzić już Jean (Giovanni)Alesi. Doczytałem, że jest on obecnie współpracownikiem Lotus Renault GP. I nawet nie to mnie zdziwiło, dlaczego on, ale rzuciła mi się na myśl pewna analogia. Alesi startował w sześciu zespołach w swojej karierze. Był kilkanaście razy na podium i nawet wygrał jedno Grand Prix (Kanady), w ciągu 12 sezonów najlepszą pozycją w generalce było czwarte miejsce. Jest przykładem niesamowitej wytrwałości, bo jego droga do F1 była długa, prowadziła przez gokarty i wyższe serie. Bezpośrednio przed rozpoczeciem kariery w F1 był mistrzem Formuły 3 oraz 3000 i jak powiedział o nim Ayrton Senna w drugim z 13 zezonów, był materiałem na mistrza świata. Czy ja nie piszę o Robercie..?
Ale nie na tym chciałbym się skupić. Odczytałem jeszcze inna analogię. Alesi jest przykładem człowieka, który przez jedną decyzję, zmienił bieg całej swej kariery. Przeszedł w wieku 26 lat (…) do zespołu Ferrari, które w 1990 roku nie mogło pochwalić się niezawodnymi bolidami, choć prosta i swietlista droga prowadziła przez Wiliamsa. Jak oczekiwano, nie odnosił tam sukcesów na miare jego talentu. Potem były inne zespoły, głównie nowe, przejście do DTM i zakończenie kariery. Osobiscie uważam, ze wybór Ferrari był jego osobistym błędem i stanowił punkt zwrotny w karierze, zapowiadającej się naprawdę wyjątkowo.
Obecnie mamy punkt zwortny, wielu twierdzi, że spowodowany błędem, który go będzie drogo kosztował. Tym bardziej jestem podekscytowany, w jaki sposób zawodnik Lotus-Reanault wyjdzie z tej opresji. Oczywiście wiem, że jest ze stali, bo do tego nas przyzwyczaił. Docierają do nas informacje o jego dobrej kondycji psychicznej, ale jednocześnie wiedzmy, że może to być w dużej mierze spowodowane pochodnymi morfiny, które przyjmuje w terapii przeciwbólowej. Nie zaobserwowałem informacji o jego deklaracjach na przyszłość. Każdy bierze to za pewnik i pewnie tak w istocie jest. Co jednak bedzie naprawdę? Osobiście sądzę, ze Jean Alesi poszedł do Roberta, żeby mu przedstawić moje wnioski 😉 i żeby się dowiedzieć tego samego.
Jesteśmy skłonni “zezwolić” mu na starty w rajdach, trzymamy kciuki lub modlimy się, aby mógł szybko wrócić do startów. Czy dajemy mu również szansę na inny wybór?
(11 Feb 11:07)
Sam sobie odpowiem. La gazetta dello sport miała okazję rozmawiać z robertem i spytać o przyszłość. Oto odpowiedź: wrócę przed końcem sezonu i będę jeszcze silniejszy. Nie zrezygnuję ze startów w rajdach, są pożyteczne – zapewnił Kubica. Takiej odpowiedzi nikt chyba się nie spodziewał. Uciął spekulacje dotyczące sensu startów w rajdach, przecież tak odmiennej serii. Jednak dla roberta rajdy sa elementem całej układanki.
Słowa o matce pozostawię bez komentarza, jedynie zdejme czapkę. “Moje jedyne zmartwienie to ból mojej matki.”
(11 Feb 20:50)
Tego, że nie zrezygnuje z F1 i rajdów wiedziałem od początku. To jest gigant i nie wiadomo co się stanie, on podda się ostatni albo nie podda się w ogóle.