Nie do opisania…
Tytuł swoje, ale ja mimo wszystko spróbuję ubrać w słowa to, co mieliśmy okazję wczoraj oglądać na torze w Szanghaju. Dzisiejsze podsumowanie zacznę od przytoczenia jednego z komentarzy, które znalazły się pod wczorajszym wpisem.
Te słowa najlepiej opisują wczorajszy wyścig…
Tegoroczne GP Chin na pewno przejdzie do historii i na długo pozostanie w pamięci kibiców na całym świecie. Pierwszy powód jest dość banalny – wyścig był niesamowity. Takiej ilości pojedynków, różnorodności strategii oraz dramatycznej walki do końca dawno nie oglądaliśmy. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet ostatni wyścig sezonu 2010 nie stał na tak wysokim poziomie.
Drugi powód, to godny największego uznania wyczyn Webbera, który startując z osiemnastej pozycji wskoczył na najniższy stopień podium. Jeśli znajdę wolną chwilę, to chętnie ponownie obejrzę wyścig i skupię się tylko i wyłącznie na jego jeździe. Drugą część zawodów pojechał perfekcyjnie. Tempo czołówki było naprawdę mocne, a Webber żeby ich dogonić musiał jechać jeszcze szybciej. Jego strata na mecie do Hamiltona wynosiła jedynie 7 sekund! O tym, że jechał bez KERS to nawet nie wspomnę.
Trzeci powód to ilość samochodów na mecie. Wczorajsze grand prix ukończyło 23 kierowców, co jest nowym rekordem F1. Patrząc w statystyki, o jedno kierowcę mniej “oglądaliśmy” na mecie GP Wielkiej Brytanii w 1952 oraz GP Brazylii w 2010. Warto też zwrócić uwagę, że w tym sezonie Bert Maylander, etatowy kierowca samochodu bezpieczeństwa, był bezrobotny i mam nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu.
Nadal zastanawiam się, co było przyczyną tak słabego startu Vettela. Z grafiki prezentowanej na ekranie naszych telewizorów jasno wynika, że kiedy zgasły czerwone światła, KERS w samochodzie oznaczonym numerem 1 został użyty. Nie widać było też specyficznego kangura, który czasem się zdarza kierowcom przy błędnie wykonanej procedurze startowej. Być może Vettel wcisnął guzik na kierownicy, ale moc zmagazynowana w bateriach nie trafiła tam gdzie powinna. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że Vettel zbyt szybko zabrał się do blokowanie rywali, tym samym nie pozwolił swojemu bolidowi na nabranie odpowiedniej prędkości. Nie zmienia to faktu, że McLareny były zdecydowanie szybsze na prostej startowej.
Skoro dotknąłem tematu KERS to kilka słów wyjaśnienia dotyczących problemów Red Bulla z jego wykorzystaniem. Było wiele teorii na ten temat, ale na chwilę obecną ostała się jedna. System KERS umieszczony w RB7 nie mają odpowiedniego chłodzenia. Pojawienie się mechaników z dmuchawami, przy samochodzie Vettela po skończonych kwalifikacjach, zdają się dobitnie potwierdzać tę teorię.
Nie jest dobrze, skoro takie zabiegi są potrzebne po wykonaniu zaledwie dwóch szybkich kółek. Wiele zespołów zdecydowało się na umieszczenie dodatkowych wlotów powietrza, które mają pomóc chłodzić system, jednak inżynierowie Red Bulla mieli ważne powody, aby tego nie robić. Neway, po ogromnym sukcesie zeszłorocznej konstrukcji, przy projektowaniu RB7 wybrał drogę ewolucji. Ponieważ zeszłoroczna konstrukcja nie zakładała wykorzystania systemu KERS (poprzednie również) problemem było samo upakowanie sprzętu, ale jak widać na tym polu zespół osiągnął pewien kompromis.
Rozwiązanie zastosowane przez Red Bulla jest bardzo nietypowe bo większość zespołów umieszcza baterie pod zbiornikiem paliwa. Rozgrzane ogniwa przytulone do równie ciepłej skrzyni biegów, aby poprawnie działać, potrzebują dobrego chłodzenia. Powietrze wpadające przez boczne wloty to zdecydowanie za mało, aby spełnić to zadanie. Dlatego po drugiej stronie bolidu, obok jednostki sterującej KERS (KCU od KERS control unit) został umieszczony radiator do chłodzenia wodnego. Ze względu na brak miejsca jest on dość małych rozmiarów, a co za tym idzie jego wydajność również nie jest powalająca.
Z KCU wychodzi gruby, czerwony przewód, którym jednostka sterująca połączona jest z zestawem ogniw. Warto pamiętać, że również KCU podczas pracy osiąga dość wysoka temperaturę. Ostatnie dwa wyścigu pokazały, że rozwiązania zespołu Red Bull w zakresie chłodzenia KERS pozostawiają wiele do życzenia. Z drugiej strony ciężko będzie osiągnąć lepszy rezultat nie zaburzając aerodynamiki samochodu, a na domiar złego zespół podkreśla, że na rozwój systemu ma bardzo ograniczone środki.
Wracając do wyścigu to Red Bull, mimo problemów z KERS i odległą pozycją Webera na starcie, osiągnął świetny wynik. Dwóch zawodników na podium i 33 punkty w klasyfikacji konstruktorów powodują, że nawet z problemami technicznymi są na pierwszym miejscu w kolejce do tytułu. W kalendarzu jest wiele torów, na których KERS nie będzie dawał takiej przewagi jak w Chinach.
Dobrą dyspozycję potwierdzili zawodnicy McLarena. Hamilton przez wielu typowany był na “pogromcę” Vettela. Sam również byłem tego zdanie, że jeśli ktoś jest w stanie przerwać serię zwycięstwa młodego Niemca to właśnie on. Świetnie wykorzystał szansę, która otworzyła mu się na starcie i mimo przegranego pojedynku z Vettelem w pierwszej części wyścigu konsekwentnie realizował strategię przygotowaną przez zespół, by na kilka kółek przed końcem zadać decydujący cios.
Jenson Button przegrał swoja szansę na podium w pit stopie, gdzie zamiast na swoim stanowisku serwisowym zameldował się przed garażem Red Bulla. Sytuacja dość komiczna, ale członkom obu zespołów do śmiechu na pewno nie było. Jak można pomylić stanowiska? Jak można pomylić mechaników, którzy mają skrajnie różne kombinezony? Button całą winę zrzucił na “zamieszanie” jakie panuje w tym sezonie na kierownicy.
Sam zainteresowany bagatelizuje całą sytuację i twierdzi, że nawet gdyby nie popełnił błędu zakończyłby zawody poza podium, z czym nie do końca się zgadzam. Wyjazd z pit stopu przed Vettelem mógłby całkowicie zmienić obraz wyścigu i wpłynąć na strategię obu zespołów.
Mercedes zdaje się odzyskiwać wigor po dwóch bardzo słabych wyścigach. Mimo dużego rozczarowania, związanego z nadmiernym zużyciem paliwa w samochodzie Rosberga, zespół optymistycznie patrzy w przyszłość. Do momentu pojawienia się problemów Rosberg był kandydatem do zwycięstwa, jednak sytuacja zmusiła go do zmiany strategii. Paliwa w samochodzie wystarczyło na wywalczenie piątego miejsca co jest i tak najlepszym wynikiem zespołu w obecnym sezonie. Również całkiem nieźle spisał się Michael Schumacher, który dowiózł do mety cztery punkty, a cały wyścig określił jako “dobrą zabawę”. Czyżby dwa tygodnie pracy Bella, na stanowisku dyrektora technicznego, przyniosło takie efekty?
Zupełnie bezbarwni dla mnie byli kierowcy zespołu Ferrari. O ile jeszcze Massa przez chwilę zameldował się w czołówce i zgłosił aspiracje do podium, o tyle Alonso prawie nie istniał. Kolejny wyścig na poziomie zbliżonym do tego co obserwowaliśmy w dwóch poprzednich. Obaj kierowcy w pierwszej dziesiątce, ale po Ferrari zawsze oczekuje się czegoś więcej. Po komentarzach można wywnioskować, że szefostwo zespołu jest wyraźnie zaniepokojone dyspozycją F150 Italia.
Natomiast FIA cały czas bada dość dziwną sytuację, w której w samochodzie Alonso został uaktywniony system DRS mimo, że nie znajdował się on w strefie pozwalającej na użycie. O karze raczej nie może być mowy, bo według delegatów technicznych zmniejszenie docisku w tej sytuacji bardziej przeszkodziło niż pomogło. Wygląda na to, że system FIA, czuwający nad wykorzystaniem DRS, może mieć pewne niedociągnięcia.
Dużo poniżej oczekiwań pojechali obaj kierowcy zespołu Lotus Renault. Po dwóch bardzo mocnych występach przyszła zadyszka. Mimo jednej z najwyższych prędkości maksymalnych, jaką R31 rozwijał w Chinach, tempo wyścigowe było słabe. Do poziomu samochodu dostosowali się również kierowcy, którzy co raz byli wyprzedzanie przez jednego, a czasem nawet dwóch rywali. Kompletnie nieudany występ i dwa punkty Petrova na otarcie łez.
Szansy na dobry występ nie wykorzystali kierowcy Toro Rosso, którzy do wyścigu o GP Chin ruszali z siódmego (Jaime Alguersuari) i dziewiątego pola (Sebastian Buemi). Temu pierwszemu pomógł jeden z mechaników, źle mocując koło na pierwszym pit stopie. Jaime stracił przez to wyścig, a zespół dodatkowo został “nagrodzony” przez sędziów karą 10000 euro. Buemiemu wystarczyło tempa na wywalczenie czternastego miejsca.
Można powiedzieć, że dobry występ zaliczyli kierowcy zespołu Franka Williamsa. Po dwóch katastrofalnych wyścigach, obaj dojechali do mety, a Barrichello był w stanie wywalczyć trzynastą pozycję. Nieco gorzej spisał się jego młodszy kolega, który na mecie zameldował się jako osiemnasty i finiszując musiał oglądać tylne skrzydło samochodu Heikki Kovalainena. Tym samym zespół Team Lotus osiągnął cel jaki Tony Fernandes postawił przed zespołem na starcie obecnego sezonu. W trzecim wyścigu udało się pokonać legendarnego Williamsa i kierowców z zaplecza Red Bulla. Według mnie jest niebywałe osiągnięcie, które postawiłbym na równi z szaleńczą pogonią Marka Webbera. Szesnaste miejsce wspomnianego Kovalainena i dziewiętnaste Trulliego to dobry prognostyk na dalszą część sezonu. Również duży krok do przodu zrobił zespół HRT “dowożąc” obu kierowców do mety. Tempo w tym przypadku nie jest najważniejsze.
Na koniec kilka słów na temat technologii, które niejako stworzyły tak niesamowite widowisko. Pirelli ze swojego zadania wywiązało się rewelacyjnie. Otrzymaliśmy to, czego wcześniej brakowało. Dodatkowe pit stopy gwarantują dodatkowe emocje i różnorodność strategii. KERS oraz DRS również wywierają duży wpływ na obraz widowiska, i choć wiele osób nazywa je “sztucznymi polepszaczami” uważam, że skoro już są w użyciu to powinny zostać w F1 na dłużej. Chyba, że chcemy wrócić do rzeczywistości z poprzednich sezonów, gdzie samochody o bardzo porównywalnych osiągach musiały grzecznie jechać w jednej kolumnie, a manewrów wyprzedzania oglądaliśmy średnio około dziesięciu.
Wyścig w mojej ocenie zasłużył na dziewiątkę w dziesięciostopniowej skali. Jak już napisałem wczoraj był to kompletny spektakl, jaki życzyłbym sobie oglądać częściej. Poniżej macie okazję wyrazić swoją opinię na temat wyścigu, tak jak zrobiliście to przed tygodniem przyznając GP Malezji średnią ocenę 7,1 punktu.
(18 Apr 13:51)
Na moje powód porażki Vettela na starcie jest prosty, zbyt późne uruchomienie KERS-u. Widać, że nie korzysta z niego często.
Teraz na złość nie mogę znaleźć żadnego filmiku z kimś startującym z KERS, a realizatorzy nam tego nie pokazali ale jestem pewien ze inni uruchomili go wczesniej. Vettel KERS odpadla jak już ma prawie 200km/h na liczniku
(18 Apr 14:02)
Nie wiem jak to wygląda w tym roku, ale dwa lata temu KERS-u można było użyć dopiero powyżej 100 km/h.
W przypadku Vettela uruchomił go (przynajmniej według ujęcia onboard) przy 130 km/h, dokładnie w momencie, kiedy Button się z nim zrównał, więc (o ile można go używać dopiero powyżej 100 km/h) wygląda na to, że Vettel popełnił jakiś błąd i raczej nie jest to błąd użycia KERS-u.
(18 Apr 19:18)
ten wyścig naprawdę warto zobaczyć 2gi raz, polecam relację BBC.
Kiedy czytam jak na planetF1 Andrew Davies wciąż krytykuje live coverage to myślę: Człowieku – włącz Polsat! Piękna sprawa, jest w nim wszystko, może oprócz porządnych rąbnięć, są elementy humorystyczne, w zasadzie GP Chin 2011 powinno mieć na stałe miejsce w podręcznikach historii i techniki F1! Nie chcę się powtarzać, ale zachwyt nad akcją nie może zakłócić refleksji nad tym dlaczego tak a nie inaczej się dzieje, że nie ilość, ale jakość wyprzedzania się liczy i raczej więcej tu ‘machine’ niż ‘human’. To już jednak inna bajka i inny wątek. Warto czasem zobaczyć dobry thriller, choć ja zachwycam się raczej kinem artystycznym, którego w tym sezonie będzie raczej mało.
(18 Apr 20:11)
Kompletny komentarz do kompletnego wyścigu. Z wielką przyjemnością czyta się to co pisze MrB. Byle tak dalej!
(18 Apr 20:33)
Żeby było bardziej po naszemu, ja bym chciał troszkę ponarzekać. Rzeczywiście wyścig był rewelacyjny i mieliśmy podczas tych niecałych dwóch godzin to co lubimy w F1 najbardziej (no oprócz Roberta), ale… Oprócz żenującego poziomu polskich komentatorów, muszę przyznać, że podobnie niski poziom reprezentował operator kamer (czy jak go nie nazwać). MRBS – chcesz obejrzeć wyścig i postawić swoją uwagę na Webberze – to może być trudne, bo operator chyba nie dostrzegł przez cały wyścig co wyczynia Kangur i całkowicie o nim zapomniał, a jego awans w pozycjach można było obserwować prawie wyłącznie z tabel czasowych – w przeciwieństwie np. do jazdy Alonso z Monako 2010. Jak ALG wyjechał z pita, mieliśmy cudowne ujęcie niedokręconego koła, NAWET KOCHAŃSKI TO ZAUWAŻYŁ!!! co było dla mnie lekkim szokiem, bo zazwyczaj nawet nie dostrzegają zółtej flagi. I co? I to, że zaraz mieliśmy ujęcie z “innej części toru”, zółtą flage, pół minuty oczekiwania i powtórkę odpadającego koła. Podobna sytuacja była na początku, tam posypały się iskry, ale powtórki nie zobaczyliśmy.
Ogólnie… wyścig przekazany był w bardzo chaotyczny sposób, kamera skakała z jednej pary na kolejną, a operator nie miał nosa do ciekawych sytuacji, w związku z czym większość akcji oglądaliśmy z replaya.
I tyle narzekania:)
(18 Apr 21:19)
Operatorzy i realizator uśpili swoją czujność po tamtych GP…tu działo się tak wiele, że nie wiedzieli co pokazywać.
(19 Apr 07:52)
Rzeczywiście na torze działo się więcej, niż realizatorzy byli w stanie przekazać. W związku z powyższym potrzebny jest nowy sposób na przekazanie wszystkich ciekawych wydarzeń, które dzieją się na torze w tym samym czasie. W BBC czasem pokazuje się dodatkowe okienko w rogu ekranu i można zobaczyć inne ujęcie danej sytuacji lub całkowicie inny fragment toru.
(19 Apr 11:55)
Wpis bardzo przydatny. Dzięki.
Realizacja lepsza niz w Malezji, rzeczywiście ciężko było wszystko pokazać. Przynajmniej tyle dobrze, że realizatorzy nie skupiali się na zespole Renault GP, bo nie było czego. 2 pit stopy jak dobrze pamiętam to bardzo zachowawcze. Może zespół w końcu zrozumie, że kto ciśnie, ten w końcu wygrywa. Że w sporcie bardziej od kalkulacji, potrzeba walki. Cieszy fakt, że liczba pit stopów jest wprost proporcjonalna do tempa i ostatecznie, wyższej lokaty na mecie, bo tego typu postawy szybko zostaną zweryfikowane. O ile Vitaly jechał dobrze na tyle, na ile mu opony pozwalały, zyskując jedna pozycję, o tyle Heidfeld dał popis niedzielnej jazdy. Żadnej walki wręcz. Dla niego wyścig kompletnie nieudany. Podium w Malezji przypadkowe, tak zresztą jak sądzilem wcześniej. I juz wiem, że na więcej go nie stać, bo był tak szczęśliwy tym trzecim miejscem chyba dlatego, że przerosło jego możliwości. Robert- come back!
Webber i Hamilton – bez słów!
Pirelli udało się stworzyć opony, które służą wyścigom.
Obawiałem się, ze w tym sezonie lepszy kierowca może być przez czynnik ogumienia prześcignięty przez gorszego, jednak udało się to tylko w przypadku Pereza w Australii, który na skutek ogólnej nieznajomości specyfiki opon w praktyce, zdobył 6 pozycję.
Massa niesłusznie jest oceniany tak słabo przez opinię.
(19 Apr 19:08)
No Krasnal dał się dwa razy zrobić w tego samego balona – dwa razy w jednym rzucie wyprzedziło go dwóch kierowców.
(21 Apr 13:22)
Jakoś trudno mi się zgodzić z opinią, iż DRS powinno zostac w F1 na dłuższy czas. O ile KERS i nowe opony są bezsprzeczenie elementami poprawiającymi widowisko i (szczególnie KERS) wytyczają kierunki rozwoju technologii w F1, to wykorzystanie DRS moim zdaniem wypacza zupelnie sens scigania się. Wyprzedzanie przy użyciu tego systemu jest pozbawione emocji, całkowicie mechaniczne. Wyścig w Chinach pokazał, ze obecne konstrukcje pozwalają kierowcom na walkę w różnych fragentach toru i czynią wyścig emocjonującym. Uważam ze DRS powinien zostać wycofany jak najszybciej. To rozwiązanie to przykład drogi od skrajności w skrajność. Nie można było wyprzedzać – teraz w praktyce można by (znacznie taniej!!) nakazać kierowcom po zapaleniu się lampki przepuścić zawodnika z tyłu, efekt byłby zbliżony…
Pozdrawiam:)