Broda warta miliony

Pojawienie się nowego sponsora zespołu Lotus Renault w zupełności tłumaczy bardzo szybki rozwód jaki ekipa wzięła z Nickiem Heidfeldem. Wyobrażacie sobie Niemca firmującego swoim wizerunkiem produkty Gillette? Mnie to przychodzi z ogromnym trudem. Co innego Senna czy Pietrow, którzy każdego ranka pochylają się nad umuwalką. Trzeba to w końcu jasno powiedzieć. Heidfeld nie wyleciał z pracy przez wyniki, Heidfeld wyleciał przez brodę. Jedynym powodem do zadowolenia dla kierowcy może być fakt, ze jego broda była warta kilka milionów dolarów.

Twarz Gillette? Raczej nie... (fot. World © Kalisz/Sutton)

Jednak szefowie Renault przegapili jeden, ale bardzo istotny szczegół. Gillette wśród sportowców kojarzy się bardzo źle. Henry, Federer, Woods to tylko niektóre przykłady działania klątwy Gillette. W zespole dzieje się źle, ale czy może być jeszcze gorzej? Przekonamy się już na Monzy. Pierwsze problemy mogą pojawić się podczas pit stopów, bo mechanicy przy każdej zmianie będą atakowani przez rozpędzone przednie skrzydło oklejone logiem Gillette. Myślę, że kierowcy również nie mogą czuć się bezpieczni bo logo sponsora ma się znaleźć na ich “głowach”.

Istnieje również inna droga. Za kilka miesięcy to Gillette może mówić o klatwie Renault….

P.S. Czekam na wasze propozycje kierowców oraz produktów, które również kompletnie do siebie nie pasują.