Kimi u Franka?
Nie milkną echa tajemniczej wizyty Kimiego Raikkonena w siedzibie zespołu Williams. Coraz głośniej mówi się, że Frank Williams jest bardzo mocno zainteresowany usługami Fina. Na pierwszy rzut oka współpraca obu stron wydaje się co najmniej dziwna, ale jeśli przyjrzeć się sprawie głębiej, to wszystko zaczyna nabierać kształtów.
Ekipa Williamsa przechodzi obecnie bardzo głęboką restrukturyzację, która dotknęła każdego kąta fabryki. Brak sukcesów zmusił Franka Williamsa do podjęcia bardzo drastycznych kroków, czego dowodem są chociażby zmiany personalne. Najlepszym przykładem jest Sam Michael, który w Singapurze po raz ostatni poprowadzi zespół do walki. Na szczęście, dla jednego z najbardziej utytułowanych zespołów, giełda załapała i przynajmniej o pieniądze, na razie, nie trzeba się martwić.
Z tego, co wiem współpraca z Rubensem Barrichello nie układa się najlepiej. Sympatyczny z pozoru Brazylijczyk nie może znaleźć wspólnego języka z zespołem i prawdopodobnie będzie zmuszony znaleźć sobie nowego pracodawcę. Młodszy z dwójki może być raczej spokojny o swoją posadę. Na przestrzeni sezonu nie odstawał zbyt mocno od dużo bardziej doświadczonego kolegi i nie należy zapominać, że z jego pojawieniem ekipa zyskała potężnego sponsora w postaci PDVSA.
Kimi z kolei, po odejściu z jedynki niczego specjalnego nie pokazał. Jeśli mówiło się o jego rajdowych wyczynach, to raczej dotyczyło to sytuacji, o których Fin chciałby jak najszybciej zapomnieć. Był jeszcze epizod z serią NASCAR, ale tu też nie ma za bardzo o czym pisać. Być może Kimi doszedł do wnioski, że pora wrócić tam, gdzie był ceniony i zdobył swoje największe laury. Mistrzostwa nie zdobywa się przeciętną jazdą, a jego wyczyn stawia go w jednym szeregu z Vettelem, Hamiltonem czy Buttonem.
Dla Williamsa to szansa, aby ponownie zaistnieć w mediach. Pamiętacie, co się działo kiedy Schumacher ogłosił swój powrót. Wszystkie obiektywy były wtedy zwrócone w jego kierunku, a tym samym na Mercedesa. Kimi nie jest tak utytułowany jak Michael, ale podejrzewam, że zainteresowanie będzie na podobnym poziomie.Taki impuls może wpłynąć również na wartość zespołu, a ta z kolei może przełożyć się na kolejne zyski giełdowe.
Z czysto sportowego punktu widzenia, zamianę Barrichello na Raikkonena również będzie można postrzegać jako krok naprzód. Podejrzewam, że obaj panowie posiadają umiejętności na zbliżonym poziomie, choć na korzyść Brazylijczyka przemawia doświadczenie. Pozostaje jedynie kwestia nadrobienia dwuletnich zaległości. Na nieszczęście dla Fina nazbierało się tego trochę.
Sytuacja trochę przypomina pojawienie się Kubicy w Renault. Wielki zespół z tradycjami próbuje się podnieść z kolan. W przypadku francuskiej ekipy prawie się udało, być może i w Williamsie załapie. Nowi ludzie na zapleczu, umowa z Renault Sport na dostawę silników i mistrz świata za kierownicą – brzmi całkiem nieźle.
Na zerwanie z przeciętnością trzeba więcej niż jednego sezonu, ale należy pamiętać, że Kimi ma dopiero 31 lat. Może Schumacher nie jest najlepszym punktem odniesienia, ale Fin spokojnie może spędzić jeszcze kilka wiosen za kółkiem. Myślę, że jest duża szansa, żebyśmy na starcie kolejnego sezonu zobaczyli sześciu mistrzów świata.
P.S. Polecam Wam jedno ze zdjęć, które obok pracy Daniela Kalisza zostało wyróżnione na tegorocznej wystawie Pepi Cereda.
(19 Sep 17:35)
Brakuje mi jedynie w tym artykule odpowiedzi na jedno pytanie: po co Kimi miałby do F1 wracać za kierownicą Williams’a? Przecież on nie ukrywal nigdy tego, że zależy mu na jeździe po pierwsze w dobrym (zdolnym nie do ciułania punktów kilka razy w sezonie) bolidzie, po drugie nie za małą kasę. Jakoś nie wydaje mi się, żeby Williams mógł mu to zapewnić.
(19 Sep 17:36)
No chyba, że cały ten artykuł to ironia, której nie zrozumiałem… 😉
(19 Sep 21:07)
Pewnie dlatego, że Williams złożył mu propozycję. Po drugie dlatego, że nikt inny takiej propozycji nie złożył.
(19 Sep 21:59)
Bardzo bym chciał żebyś miał rację, bo ujrzeć Kimiego z powrotem za kółkiem, to moje drugie życzenie co do tego sportu. Pierwsze wiadomo jakie jest… 😉
(20 Sep 08:41)
Ja się niestety nie zgodzę z Tobą MrBigStuff w jednej kwestii – napisałeś:
“Podejrzewam, że obaj panowie posiadają umiejętności na zbliżonym poziomie”
Oj nie, przynajmniej wg mnie, Raikkonen był/jest najzdolniejszym z młodych, nie osiągnął wszystkiego co mógł, z kilku powodów:
– awaryjność McLarena – stracił przynajmniej dwa tytuły przez to,
– jego charakter – niestety nie każdy jest idealny, ten facet żył pod prąd, nienawidził sponsorskich imprez i całej tej polityki, to mu nie pomagało
– brak motywacji – niejako wywodziło się to z charakteru, ale jak mu się nie chciało (lub był “struty” sobotą), to po prostu nie jechał…
Niejako na dowód moich słów, przytaczam wypowiedź Petera Saubera (bo co ja biedny żuczek mogę wiedzieć:)), który go odkrył; zapytany o to, którego ze swoich kierowców ceni najbardziej, i kto zrobił na nim największe wrażenie, bez wahania odpowiada Kimi… A należy pamiętać, że Sauber wprowadził do F1 takie nazwiska jak Kubica, Massa, Kobayashi czy teraz Perez… O ile tych dwóch ostatnich może dopiero w przyszłości pokazać na co ich stać, o tyle Massa i Kubica (obydwaj przed wypadkami) mieli wyrobioną renomę…
(20 Sep 08:57)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się ze mną nie zgadzasz. Jeszcze ktoś?
Co do Kimiego, to może właśnie powrót pozwoli nam ocenić jego umiejętności. Wiele osób traktuje jego tytuł w kategorii wypadku przy pracy. Sam nie jestem przekonany, co Kimi może nam pokazać i jak wypada na tle obecnej konkurencji.