Tykające nic
Kolejny incydent z udziałem Lewisa Hamiltona w Singapurze i ostra reakcja Massy zmusiła niejako przedstawicieli FIA do podjęcia nadzwyczajnych kroków. Podczas weekendu wyścigowego w Japonii ma się odbyć spotkanie kierowców z delegatami federacji poświęcone stylowi jazdy Brytyjczyka. Jednak jak się okazuje sami kierowcy nie są tym spotkaniem zbyt zainteresowani.
Heikki Kovalainen powiedział, że nie ma żadnego problemu z Hamiltonem i jego stylem jazdy. Rubens Barrichello wręcz wziął w obronę swojego młodszego kolegę. Dziś autosport.com podał, że również Felipe Massa nie weźmie udziału w tym wydarzeniu. Brazylijczyk stwierdził, że żadne dodatkowe spotkania nie są im potrzebne, bo sporne kwestie dyskutowane są na bieżąco podczas odpraw. Jak widać kierowcy potrafią szybko uporać się z pewnymi sprawami, co zupełnie nie sprawdza się w przypadku mediów.
Jeden z komentatorów sport.pl w dzisiejszym magazynie f1 mówi w odniesieniu do Hamiltona o “tykającej bombie zegarowej” oraz konieczności spotkania z psychologiem. Moim zdaniem to gruba przesada. Jednak im dłużej trwa ten materiał, tym więcej zaskoczeń. Według owego dziennikarza kolizja (pada słowo wypadek) z Massą kwalifikowała się na odebranie licencji wyścigowej lub co najmniej na wykluczenie z kilku wyścigów. Słysząc te słowa mam wrażenie, że oglądałem całkiem inny wyścig. Obawiam się jednak, że mniej zorientowanie w temacie to kupią.
Rzadko staram się komentować słowa innych dziennikarzy, ale tym razem nie mogłem puścić tego mimo uszu.
(06 Oct 12:34)
Spotkanie z psychologiem jak najbardziej tak. Odbieranie licencji czy wykluczanie z wyścigów zdecydowanie nie!
Owszem, mocne słowa jednego z komentatorów ale trochę racji moim zdaniem ma. Lewis nie przypomina w tym sezonie Lewisa z zeszłego roku. Poza występami w Niemczech i Chinach popełnia całe mnóstwo błędów i bierze udział w kolizjach. Jak powiedział Alain Prost, 9 razy nic się nie stanie ale za dziesiątym szczęścia może zabraknąć.
Myślę, że to głównie o to cała ta “afera” się rozchodzi.
A co do Massy, tydzień temu gadał w zupełnie innym tonie a teraz zmienił front. Czyżby utemperowali go odpowiedni ludzie z Ferrari i uświadomili mu, że już na tę chwilę ma wystarczającą ilość własnych problemów a dominacja Fernando Alonso wciąż się rozrasta?
(06 Oct 13:27)
Mam dokładnie takie samo zdanie odnośnie Hamiltona. Też już kiedyś pisałem o tym że F1 jest bezpieczna ale nie należy prowokować sytuacji w których mają się sprawdzić wszystkie systemy bezpieczeństwa. Hamilton jest świetnym kierowcą i to jemu kibicowałem na początku tego sezonu. Ale niestety w tym momencie powinien trochę się zastanowić co robi…
Nie mogę oprzeć się wrażeniu że MRBigStuff w temacie Hamiltona jesteś wrażliwy 🙂 Cenię to co robisz i uważam że gdyby to było twoje jedyne zajęcie to mielibyśmy kogoś na miarę polskiego Jamesa Allena ale od GP Singapuru to już 3 wpis w którym bronisz Hamiltona. Może tylko ja mam takie wrażenie ale wydaje mi się to jest nieobiektywne. Sama kolizja – to była wina Hamiltona. To osądzili już sędziowie. To prawda że to co opowiada pan Gutowski to herezje ale jak sam przyznałeś nie komentujesz słów innych dziennikarzy a w tym przypadku jednak to zrobiłeś. Nie chcę mieszać się w Twoją wizję bloga bo jego zawartość jest na prawdę wartościowa – dzielę się tylko moimi odczuciami.
(06 Oct 13:33)
Lewis popełnia błędy. Popełnia ich zdecydowanie więcej niż przystało na mistrza świata. W większości przypadków kary wymierzone przez sędziów były zasłużone.
Jednak daleki jestem od totalnego mieszania z błotem tego chłopaka. Wielu innych kierowców popełnia błędy, jednak nikt nie próbuje im zabierać licencji wyścigowej za naprawdę niegroźny kontakt skrzydło-opona jakich na przestrzeni obecnego sezonu było wiele.
(06 Oct 13:45)
Lewis musi wziąć się w garść bo lada moment to wszystko, wszystkie nerwy, stresy i problemy sezonu 2011 mogą go przerosnąć. Teraz jest źle ale jeżeli nikt nie podejmie odpowiednich kroków może być jeszcze gorzej… Zdaję sobie sprawę z tego, że obecne położenia Buttona również nie pomaga. On właśnie podpisał kontrakt na kilka, długich lat a przyszłość Hamiltona w McLarenie, w teamie który czekał na niego od mniej więcej 2000 roku nie musi malować się w jasnych kolorach jeśli tendencja spadkowo-kolizyjna zostanie utrzymana.
Swoją drogą, nasuwa mi się pewna refleksja. Ron Dennis ustawiając wiele kwestii pod Lewisa, wpajając mu, że może być niepokonany i nie ma sobie równych a wreszcie odbierając mu możliwość walki na równych warunkach z kierowcą na tym samym poziomie bardzo mocno go skrzywdził. I niech nikt nie mówi tutaj o Alonso czy tym bardziej zmiażdżeniu Kovalainena bo wszyscy dobrze wiemy jak to wszystko wyglądało. Szkoda…
(06 Oct 14:41)
No właśnie sęk w tym że tu na tym blogu mało kto go miesza z błotem (mało jest opinii że nie nadaje się na kierowcę F1 czy coś w ten deseń) ale krytyka jak najbardziej mu się należy. Inni kierowcy popełniają błędy ale pokaż mi mistrza świata który jeździ tak jak Hamilton. Czasami jedzie jak by był z innej planety – perfekcyjnie a czasami jak by walczył o to żeby być partnerem Pietrowa.
(06 Oct 17:32)
to już prędzej bym zabrał licencje MSC za głupie wjechanie na Pereza
(06 Oct 12:38)
Nienawiść niektórych do hamiltona ujawnia ich głupotę. Ja tam osobiście lubię jego styl jazdy. Gdyby w stawce było więcej takich jak on F1 byłoby mega widowiskowe bez Kers i DRS.
(06 Oct 12:45)
Widowiskowa jazda z użyciem rozumu a robienie z siebie kamikadze to dla mnie dwie różne sprawy.
Obserwuję Lewisa od 2005 i moim zdaniem, to najgorszy sezon w całej jego karierze.
Facet potrafi wyprzedzać i wie z czym to się je. Vide jeden z wyścigów na Istanbul Park w GP2 w 2006. Fenomenalnie, z głową, BEZPIECZNIE! Ale teraz zdarza mu się zostawić głowę chyba w garażu….
Swoją drogą, jak chce ktoś zobaczyć jedną z lepszych akcji Lewisa : F3, 2005, SPA i wyprzedzanie Sutila : http://www.youtube.com/watch?v=CTataf0o3go
(06 Oct 21:07)
Ok, rozumiem, bezpieczeństwo ponad wszystko, ale która z jego kolizji w tym sezonie była tak bardzo groźna? Przypominam sobie najgroźniejszą z Belgii. Lewis to specyficzny kierowca, który słabo sobie radzi z presją, a teraz już trzeci sezon musi walczyć, choć i tak samochodu nie stać na to, żeby wygrać. Ja bardzo go szanuję, bo to największy fighter w F1 i to nie jest prawdziwy kierowca (nie burzyć się), który musi też wykalkulować, że lepiej jak tu dojadę, a tu odpuszczę – on walczy o zwycięstwo, interesuje go tylko jedynka. W tym sezonie masa głupich błędów, ale bez nich nie byłoby też tych wspaniałych pościgów i akcji.
(06 Oct 21:53)
Kanada na mój gust mogła być bardzo niebezpieczna i dość groźna w skutkach. Belgia – stracił na chwilę przytomność więc naprawdę bardzo groźnie.
Lewis jest fighterem ale to nie zwalnia z myślenia bo jedno drugiego nie wyklucza. Bezkompromisowość i walka do samego końca a zabawa w kamikadze to dwie różne sprawy. Wierzę, że po sezonie zapaści 2011 Hammy wejdzie w 2012 pełną parą i nową jakością i nie mniejszą widowiskowością z większym bezpieczeństwem :L)
(07 Oct 00:09)
Nie uważam żeby wypadki z udziałem Hamiltona w Kanadzie i Spa były specjalnie niebezpieczne i że były spowodowane bezmyślną jazdą. W Kanadzie głupotą była próba dojechania do boxu i tym samym stwarzanie zagrożenia. W Belgii zajechał drogę Kamui, i to był jego błąd do którego się przyznał, a utrata przytomności podczas wypadku w bolidzie, który uderza w barierkę przy sporej prędkości nie musi być od razu takim wielkim zaskoczeniem. Większym zaskoczeniem dla mnie było to, że Kliczko nie spowodował utraty przytomności u Adamka w drugiej rundzie walki 😉 Tak czy inaczej nie da się ukryć, że w tym sezonie Hamilton nie jest w dobrej dyspozycji biorąc pod uwagę całość dotychczasowego sezonu, a nie pojedyncze wyścigi.
(07 Oct 06:26)
Odpowiednia różnica zdań jest gwarantem dobrej dyskusji 🙂
Co do wypadków Lewisa funkcjonuje prosta zasada, ile osób, tyle opinii. Fakt, żadnych poważniejszych konsekwencji żaden z dotychczasowych za sobą nie pociągnął ale w przypadku recydywisty lepiej dmuchać na zimne i reagować póki jeszcze nic nikomu się nie stało.
Z resztą, byle do końca tego sezonu. Następny będzie lepszy! :))
(07 Oct 11:32)
Odpowiedź do “Czerwonego” (nie mogę dodać komentarzu pod jego wypowiedzią) To nie Kobayashi zajechał mu drogę. Było tak samo jak w Singapurze. Kamui był z przodu…Hamilton nie dostał kary bo nie było sensu. Po za tym nie można powiedzieć: “No tak uderzył mocno w barierę i stracił przytomność – to normalne”. Nie – to nie jest normalne bo do tego nie powinno dochodzić. Po za tym wypadek zdarzył się na końcu długiej prostej a jak wiadomo tam prędkości są największe. Gdyby stało się to trochę wcześniej mielibyśmy większą kraksę i być może większe konsekwencje. Ciągle chodzi o to że Hamilton jest świetnym kierowcą ale nie wiadomo co mu strzeli do głowy.
(07 Oct 13:18)
Do Shamana: Może trochę niedobrze to napisałem “W Belgii zajechał drogę Kamui, i to był jego błąd do którego się przyznał” chodzi że Haminton zajechał drogę Kamui/Kamuiemu/Kamuii nie wiem jak poprawnie 🙂 i wcale nie napisałem, że „No tak uderzył mocno w barierę i stracił przytomność – to normalne” tylko “utrata przytomności podczas wypadku w bolidzie, który uderza w barierkę przy sporej prędkości nie musi być od razu takim wielkim zaskoczeniem” wiec trochę się różni. Oglądając powtórki wydaje się, że Hamilton nie zdawał sobie sprawy że Kamuii jest z boku. Może FIA powinna w przyszłym roku zmienić regulamin i wprowadzić lusterka jak w autobusie a nie jak w puderniczce 😛
(06 Oct 12:40)
Gutowski coś ostatnio strasznie plecie…
(06 Oct 20:47)
Cóż mu zostało, inaczej w ogóle się nie przebije, jak solidnie nie przesadzi.
(06 Oct 13:44)
Ów pan dziennikarz często ma bardzo skrajne zdanie. Widać uznał że wzbudzanie sensacji jest ważniejsze niż obiektywna ocena.
Co prawda po błędach Hamiltona często dochodziło do kolizji ale zamiast odbierać licencję to wprowadziłbym system “coraz większej kary” czyli np po 2 kolizjach za 3 karą byłoby nie przejechanie przez boksy ale postój w nich 10s (kiedyś były takie kary, nie wiem czy zostały zniesione czy osłabione).
Prywatnie na jego miejscu to bym się nauczył medytować.
(06 Oct 14:29)
Dlatego wlasnie nei czytam artykulow o F1 na innej stronie, niz tylko dla niej dedykowanych. Bo o Formule mozna napisac duzo rzeczy, ktorych przecietny czytelnik nie zna, ale wzbudza one duza sensacje.
(06 Oct 19:58)
Gutowski strasznie w tym wywiadzie histeryzował. Mało profesjonalnie to wyglądało, co nie zmienia faktu, że zasadniczo ma rację – Hamilton jest niebezpieczny. Dość niedawno był z nim wywiad, w którym powiedział wprost, że będzie jeździł maksymalnie ryzykownie nie zwracajac uwagi na dobro innych kierowców.
(06 Oct 21:48)
Ayrton Senna : By being a racing driver you are under risk all the time. By being a racing driver means you are racing with other people. And if you no longer go for a gap that exists, you are no longer a racing driver because we are competing, competing to win. And the main motivation is to compete for victory, it’s not to come 3rd, 4th, 5th or 6th. I race to win as long as I feel it’s possible. Sometimes you get it wrong? Sure, it’s impossible to get it right all the time. But I race designed to win, as long as I feel I’m doing it right.
And that’s the way the cookie crumbles…
(06 Oct 21:59)
Tutaj jest ta zasadnicza różnica pomiędzy Senną i Hamiltonem. Ayrton przyciśnięty do muru przez nie byle kogo a samego Sir Stewarta potrafił odpyskować i bronić się przed mocnym oskarżeniem. Lewisowi tego brakuje bo nie potrafi sensownie wytłumaczyć swoich niektórych działań. Przede wszystkim, leży psychika którą Ayrton miał niemalże niezniszczalną.
(06 Oct 22:47)
Tu nie chodzi o bronienie swoich racji czy odpyskowanie komuś, tylko o istotę wyścigów. Na podjęcie decyzji kierowca ma kilka sekund i czasami jest to dobra decyzja, a czasami nie. Ale jeśli zaczną karać każdego, za to, że podczas próby wyprzedzenia kogoś zahaczył, to lepiej niech wysiądą z bolidów i zaczną grać w szachy.
(06 Oct 23:13)
Owszem. Ale przykład wspomnianego wcześniej Stewart’a pokazuje, że można zdobyć trzy mistrzostwa jeżdżąc z głową, walcząc i jednocześnie dbając by przez własny, durny błąd nie zakończyć przedwcześnie wyścigu. Po mimo upływu czasu istota wyścigów jest taka sama, walczyć, nie eliminować, dojechać, wygrać. Chyba, że Lewis startuje w kategorii Demolition Derby, to wtedy inna sprawa 😀
(07 Oct 00:18)
Zdarzały się wyścigi, w których wyeliminować i nie dojechać oznaczało tytuł mistrzowski 🙂
(07 Oct 13:34)
No tak 😀 Tak już było. Parokrotnie i to nawet na Suzuce 😀 Piquet/Mansell, Senna/Prost i Prost/Senna 😀
(07 Oct 10:02)
@Czerwony
Zmieniły się czasy, zmieniło się podejście do bezpieczeństwa i zmieniły się programy szkolenia kierowców. O ile Senna mógł w swoich czasach ‘wychować’ sobie resztę kierowców, by zjeżdżali na bok widząc go w lusterkach, to Hamilton może o tym temacie zapomnieć. Mamy dziś inną Formułę 1 niż kiedyś i nie ma w niej miejsca na ten styl jazdy.
(07 Oct 15:47)
Zawsze MUSI być miejsce na taki styl jazdy i na takich kierowców jak Hamilton, tak samo jak musi być miejsce na takich “spokojnych” jak Button. Gdyby byli tylko tacy co wyprzedzają na prostej przy użyciu DRS i KERS to by było trochę nudno. Każdy kierowca ma przebłyski takiej jazdy, jak choćby Webber wyprzedzając Alonso na Spa czy w Malezji, ale oni robią to dużo rzadziej niż Hamilton dlatego dużo rzadziej powodują kolizje. Tylko bez takiego zawodnika jak Hamilton i bez jego stylu jady F1 byłaby o wiele uboższa i mniej ciekawa.