Trójka, która może zrobić różnicę
Przygotowania do sezonu 2013 wkraczają w ostateczną fazę. Większość projektów opuściła już “deski kreślarskie” i trafiła do produkcji. Choć zmiany w regulaminie techniczny są niewielkie, to układ sił w nadchodzącym sezonie może się zmienić. Wszystkie bolidy będą miały już za sobą choroby wieku dziecięcego, a jednocześnie wszystkie pozytywne cechy zostaną uwypuklone.
Kto najlepiej odrobi pracę domową? Odpowiedzenie na to pytanie na tym etapie jest niezwykle trudne, jednak są pewne sygnały, które mogą sugerować, że niektóre zespoły mogą zrobić nieco więcej od konkurencji. Paradoksalnie dotyczy to ekip, które w poprzednim sezonie nie ustrzegły się poważnych błędów.
Mercedes
Mercedes, to zespół, który bardzo szybko zorientował się, że bolid przygotowany z myślą o sezonie 2012 ma poważne wady konstrukcyjne. Fakt, że niemieccy inżynierowie nie byli w stanie ich usunąć w ciągu roku mówi sam za siebie. Ekipa z Brackley bardzo szybko przeniosła swoją uwagę na kolejny sezon. Na dzień dzisiejszy wiemy, że bolid został zaprojektowany od podstaw, w czasie kiedy zespoły dysponowały już sporą wiedzą na temat kierunku, w jakim należy się poruszać. Końcówka sezonu 2012 była dla kierowców Mercedesa prawdziwym poligonem doświadczalnym. Mimo słabych wyników osiąganych podczas niedzielnych wyścigów, piątkowe sesje były dla zespołu niezwykle cenne. Ross Brawn już raz, w podobnych okolicznościach wspiął się na szczyt i nie widzę powodu, aby tego nie mógł powtórzyć. Należy jednak pamiętać, że dla koncernu Mercedesa, który rozważał całkowite wycofanie się z F1, sukcesy szefa zespołu to zdecydowanie za mało, by zdecydować się na dalsze prowadzenie zespołu. Brawn musiał przedstawić plan lub rozwiązania, które przekonały zarząd do dalszego inwestowania. “Papiery” musiały być na tyle mocne, że szefowie Mercedesa nie tylko zmienili zdanie, ale również sięgnęli głębiej do kieszeni, ściągając do zespołu Lewisa Hamiltona.
Ferrari
Ferrari, mimo walki do ostatniego wyścigu, zanotowało kolejny słaby sezon. Pat Fry przyznał w materiale podsumowującym rok 2012, że zimowe testy w Jerez były dla zespołu prawdziwym szokiem. Już pierwszy dzień pokazał, że dane zebrane na torze całkowicie odbiegały od zestawu zgromadzonego w tunelu aerodynamicznym. Włoski zespół, w przeciwieństwie do Mercedesa, próbował naprawić błędy, ale miesiące prób nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Ferrari F2012 cierpiało głównie z powodu braku docisku tylnej osi, za co należy winić niezgrabne boczne sekcje bolidu oraz położenie chłodnic bezpośrednio powiązanych z układem wydechowym. Wprowadzenie tak dużych zmian w trakcie sezonu przy kłopotach z tunelem aerodynamicznym było zwyczajnie niemożliwe. Włoski zespół skupiony na słabościach bolidu nawet nie próbował szukać dodatkowych rozwiązań, wspomagających system DRS. Warto jednak zwrócić uwagę, że ryzykowne posunięcie ze zmianą geometrii przedniego zawieszenia zostało dostrzeżone przez konkurentów i należy się spodziewać, że F2013 nie będzie jedynym bolidem wykorzystującym takie rozwiązanie. W tym elemencie Ferrari będzie miało ogromną przewagę w postaci roku doświadczeń. Podsumowując, w zeszłorocznym bolidzie Ferrari większość elementów kulała, a mimo wszystko Fernando Alonso był w stanie dotrzymać kroku Sebastianowi Vettelowi. Mówić innymi słowy włoski bolid można jeszcze w wielu obszarach poprawić, co w przypadku Red Bulla może być bardzo trudne. Z takim problemem w poprzednim sezonie borykał się McLaren. Wystarczy przypomnieć wypowiedź Jensona Buttona, który po kilku wyścigach stwierdził, że bolid jest tak blisko granicy regulaminu technicznego i urwanie kolejnych ułamków sekundy jest bardzo trudnym zadaniem.
Williams
Z uzasadnieniem obecności Williamsa w tym zestawieniu mam największy problem. Zespół wchodząc na giełdę zabezpieczył swoje finanse i to pozwoliło skupić się na ściganiu, czego efekty mogliśmy zobaczyć już w zeszłym roku. Bardzo symboliczny powrót do współpracy z Renault oraz zwycięstwo Pastora Maldonado w Hiszpanii, to elementy które dają nadzieję na powrót do czołówki. Inwestycja w miniaturową skrzynię biegów może się w końcu zacząć spłacać, bo swoboda w tylnej sekcji bolidu wydaje się być w obecnym czasie na wagę złota. Oczywiście trzeba to jeszcze umiejętnie wykorzystać, ale warto pamiętać, że mamy do czynienia z bardzo utytułowanym zespołem, w którym nie brakuje zdolnych i kreatywnych inżynierów. Pewnie wielu z Was powie, że to jeszcze za mało, aby stawiać takie tezy, ale jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo mocno dała mi do myślenia. Wielu zagranicznych dziennikarzy, z którymi miałem okazję ostatnio rozmawiać sugeruje, aby mieć oko właśnie na zespół Franka Williamsa. Nie padają żadne konkrety, ale da się wyczuć coś w powietrzu. W bardzo podobnym tonie wypowiedział się ostatnio Adam Parr, były dyrektor zespołu. W wywiadzie udzielonym serwisowi richlandf1.com stwierdził, że kierowcy zespołu będą w stanie, w zbliżającym się sezonie, walczyć o zwycięstwo w obu klasyfikacjach. Bardzo odważna deklaracja, ale Parr jest zbyt poważną osobą, by rzucać słowa na wiatr.
(09 Jan 11:10)
Obecność Williamsa jest uzasadniona. Hugo Chavez jest leczony w trzecim świecie i może być z nim różnie. Jego się jednak nie będzie dało cudownie uzdrowić jak Fidela, a jak przypadkiem umrze, to opozycja natychmiast dokona przewrotu i skończy się finansowanie zespołu Williamsa.
(09 Jan 15:33)
Tak się składa że opozycji jest na rękę udział kapitału narodowego w tym biznesie.
(09 Jan 17:05)
Tak się składa, że nie jest, już próbowała przeprowadzić śledztwo w tej sprawie, tylko nie miała odpowiedniej większości.
(11 Jan 15:45)
Trzeba jeszcze rozumiec jaka to jest opozycja. A śledztwo pod publiczkę niczego nie przesądza.
(11 Jan 19:06)
Nie pod publiczkę, a pod zrozumienie jakim cudem połowa społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa a Chavez ładuje pieniądze w jakiś dziwny zespół w dziwnym sporcie.
(11 Jan 20:47)
Nie tyle jaka, ile która.
(09 Jan 11:16)
Gdybym ja miał przewidywać. To Williams zrobi samochód na poziomie zeszłorocznego. Ale równiejsza jazda Maldonado i Bottas spowodują, że będą mieć znacznie więcej punktów.
Mercedes będzie miał lepszy samochód, ale nie ma MŚ. Hamilton może wygra 2 wyścigi i zdobędzie kilka podiów w optymistycznym scenariuszu. A w drugiej połowie sezonu, nie będą mieć szans na tytuł i wszystko przerzucą na 2014 roku.
A Ferrari od startu sezonu będa walczyć o wygrane. Ale szybszy samochód, wyżyłowany będzie oznaczać jakieś drobne awarie, w stylu tegorocznego Mclarena.
(09 Jan 15:46)
Mercedes to musi najpierw dogadać się z oponami, a potem może zajać się tym co najważniejsze czyli aero, Ferrrari od kilku lat nie może zbudować bolidu którym by mogli walczyć o mistrza w obu kategoriach mimo ogromnej kasy(może nawet zbyt dużej) ładowanej w zespół i nie zanosi się, aby to miało się w tym roku zmienić. Bardzo bym chciał aby Williams wskoczył do Top 5 w tym sezonie co wydaje się być całkiem możliwe, przy beznadziejnej postawie Merca, zobaczymy co z Sauberem i Force India, lecz tu bym się spodziewał, że prawie całe środki przerzucą lub już przezucili na budową calkowicie nowych maszyn na 2014.
Gdybym miał teraz postawić pieniądze na wygraną zespołu w 2013 to stawiałbym na walkę o mistrza między RB a Lotusem.
Mclaren jakoś mi się nie widzi, z całym szacunkiem do Buttona, ale to nie ten sam kaliber co Hamilton.
(09 Jan 15:57)
O co chodzi z tą zmianą geometrii przedniego zawieszenia w bolidzie ferrari?
(09 Jan 21:31)
http://www.formula1.com/news/technical/2012/0/937.html
Ciężkie elementy zawieszenia wylądowały w dolnej części nosa
(10 Jan 11:59)
O obniżenie masy nieresorowanej.
(10 Jan 11:47)
Z tym potencjałem na poprawe to wymienił bym ekipe Sauber zamiast Williamsa, powód?
Nawet Red Bull ich kopiował, dla mnie to była największa niespodzianka 2012 a więc potencjał do niespodzianek jest )