To wszystko się dzieje…

Sezon ogórkowy trwa w najlepsze. Kierowcy z czołówki po kolei są przymierzani do różnych foteli, a piszący o tym dziennikarze nie są bynajmniej młodziakami, próbującymi zbić popularność. Sytuację potęguje fakt, że kilku kierowców na tym etapie sezonu nie podjęło decyzji o swojej przyszłości.

W tym sezonie w mediach wyjątkowo dużo jest przeróżnych kombinacji, ale nie jest to przypadek czy dziennikarski wytwór. Pierwsza sprawa to rywalizacja pomiędzy zespołami, która odbywa się poza torem. Nie przypadkiem wokół McLarena i Hondy jest tyle niejasności i plotek. James Allen zauważa w jednym ze swoich najnowszych wpisów, że jest to próba destabilizacji zespołu. Bardzo aktywni w tym okresie wydają się być Lauda oraz Marko, starzy i doświadczeni gracze, którzy wiedzą dużo, co daje im możliwość precyzyjnego uderzenia w rywala. Do tego dochodzą kontrolowane przecieki, które mają wprowadzić w błąd zarówno rywali jak i opinię publiczną.

Kolejnym istotnym elementem jest fakt, że w przyszłym sezonie może nas czekać rewolucja, związana ze zmniejszeniem liczby rywalizujących zespołów. To sprawi, że każda stajnia, pozostająca w grze, będzie miała do dyspozycji aż trzy fotele. To całkowicie zmienia sposób patrzenia na przyszłoroczną obsadę. Zespoły przygotowując się na taką ewentualność z pewnością próbują wstępnie porozumieć się z kierowcami i niewykluczone, że ma to formę pisemną, obwarowaną wieloma warunkami.

Jakby tego było mało dochodzi jeszcze osoba Berniego Ecclestone’a, który ma swoją wizję układu sił. Dziś już wiadomo, że nie tylko Lauda nakłaniał Hamiltona do zmiany zespołu. Podszepty starszego pana miały być również słyszane, kiedy Sebastian Vettel podejmował decyzję o odejściu z Red Bulla. Wiele obecnie mówi się, że teraz Ecclestone pracuje nad tym, aby Fernando Alonso trafił do Mercedesa.

To wszystko dzieje się za kulisami, a to co nas dociera, to tylko strzępki informacji, które uda się dziennikarzom wyrywać lub którymi są karmieni. To, że taki czy inny scenariusz się nie zrealizował wcale nie oznacza, że nie był rozważany, że nie było spotkań, negocjacji, wstępnych kontraktów.

Wczoraj serwis f1today.net postawił na szali całą swoją wiarygodność, publikując informacje o podpisaniu przez Lewisa Hamiltona kontraktu z McLarenem. Wizyta kierowcy w Woking, dwugodzinne negocjacje i duży uśmiech przy wyjeździe z fabryki. Tego nie da się wymyślić. To się musiało wydarzyć mimo zaprzeczeń ze strony zespołu. Być może nawet jakieś dokumenty zostały podpisane, być może nawet kontrakt na przyszły sezon. Jednak znajomość realiów pozwala przypuszczać, że do takiego scenariusza może nigdy nie dojść. To czy kontrakt nabierze mocy może zależeć od bardzo wielu czynników, całkowicie niezależnych ani od kierowcy ani od zespołu.