Forza Rossa wystartuje w sezonie 2015 z projektem Caterhama?

Temat zespołu Forza Rossa, któremu od jakiegoś czasu dość mocno się przyglądam na blogu, wraca. Wszystko za sprawą publikacji The Independent, dotyczącej przesłuchań sądowych, toczących się w sprawie upadłości Caterhama. Constantin Cojocar, który dość niespodziewanie został mianowany dyrektorem Caterham Sports Limited, zeznał, że jego mocodawcy planowali budowę bolidu dla Forza Rossa z wykorzystaniem zaplecza technicznego znajdującego się w Leafield.

“Wcześnie w 2014, rumuński zespół nazwany FRR Formula 1 Team [Forza Rossa] wyraził chęć dołączenie do rywalizacji w F1. Projektem kieruje Ion Bazac, były minister zdrowia Rumunii. W czerwcu 2014 Forza Rossa otrzymała list intencyjny od FIA, pozwalający mu dołączyć do rywalizacji w ciągu dwóch kolejnych lat. Forza Rossa ma nadzieję, że będzie się ścigać w już 2015 roku, ale czas na przygotowanie jest krótki.”

Cojocar zdradził również, że ludzie stojący za Forza Rossa zobligowali się do regularnych, cotygodniowych wpłat na ratowanie CSL w kwocie 2 milionów funtów, co miało pozwolić na redukcję zadłużenia.

“Niestety obiecane pieniądze przez moich mocodawców nie dotarły. Domyślam się, że Forza Rossa szuka innych możliwości na realizację planów związanych z sezonem 2015 i aktualnie trudno jest mi skontaktować się z moimi zleceniodawcami w Rumunii.”

“Problemy związane z nie otrzymaniem obiecanych funduszy doprowadziły mnie do punktu, w którym nie miałem innego wyjścia, jak tylko ogłosić upadłość.”

Artykuł opublikowany przez The Independent, którego autorem jest Christian Sylt, pasuje do scenariusza, który nakreśliłem już jakiś czas temu, jednak pojawia się w nim kilka nieścisłości.

Constantin Cojocar w rozmowie z serwisem prosport.ro sam przyznał, że został mianowany dyrektorem z dnia na dzień. Sylt pisze, że były rumuński piłkarz kupił CSL. Rozbieżność w tej kwestii jest ogromna i trudno znaleźć jakikolwiek wspólny mianownik. Cytowane i bardzo spójne fragmenty zeznań całkowicie nie pasują do sposobu, w jaki Cojocar wypowiadał się w rozmowie ze wspomnianym wyżej serwisem. Całość rodzi kolejne pytania dotyczące dziwnych wydarzeń, które miały i nadal mają miejsce w Leafield.

Wątpliwości budzi również sformułowanie, że CSL miało jednocześnie budować bolid dla Caterhama oraz Forza Rossa. Czy firma dysponowała zapleczem, pozwalającym na równoległe prowadzenie dwóch programów? Co z zakazem przepływu myśli technologicznej?

W mojej ocenie plan od początku zakładał przejęcie przyszłorocznego projektu zespołu Caterham i wykorzystanie go pod innym szyldem. Nawet jeśli wierzyć zeznaniom Cojocara, że jego zleceniodawcy planowali opłacić budowę samochodu wyścigowego dla FRR, to plany mogły ulec zmianie już w trakcie trwania operacji. Przejęcie tylko jednego ze składników całej masy upadłościowej, czyli projektu bolidu, może okazać się zdecydowanie tańsze niż cotygodniowe pompowanie pieniędzy w mało wydajne finansowo przedsięwzięcie. Jednak żeby to było możliwe, trzeba było podjąć pewne działania, aby do wspomnianej upadłości doszło.

Patrząc na całą sytuację warto pamiętać, że jeśli projekt przyszłorocznego bolidu zespołu Caterham, swoją drogą mocno zaawansowany, całkowicie straci swoją wartość, jeśli nie zostanie wykorzystany w przyszłorocznej rywalizacji. Widzą o tym ludzie stojący za Forza Rossa podobnie jak zarządca CSL. Jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia w tej sprawie w ciągu najbliższych 48 godzin (wtedy upływa termin wpłaty wpisowego na sezon 2015), to zarządca nie odzyska z projektu ani jednej dziesiątej jego realnej wartości.

Na szczęście na rozstrzygnięcie całej sprawy nie będziemy musieli długo czekać. Spotkanie Ecclestone’a z premierem Rumunii, publiczne pochwały szefa F1 kierowane w stronę Kollesa oraz przychylny artykuł Sylt’a kreujący sprzątacza na zaradnego menadżera sugerują, że finał może być tylko jeden – czerwone bolidy z zielonym sercem staną na starcie przyszłorocznej rywalizacji. Sprzyja temu również obecna sytuacja, w której liczba rywalizujących samochodów uszczupliła się zaledwie do 18. FRR dołączy w 2015, Haas w 2016 i być może uda się na kilka lat zażegnać kryzys i nie sięgać po karkołomny scenariusz “trzeciego bolidu”.