Magiczny pył nad Albert Park
Australijski magiczny pył ponownie pojawił się nad Albert Park. Niedzielne zawody w niczym nie przypominały sobotniej rywalizacji, o której nawet nie warto wspominać. Wyścig miał prawdziwą dramaturgię i kilku bohaterów, a osią tych wszystkich wydarzeń był wypadek Fernando Alonso.
Patrząc na zdjęcia prezentujące bolid po wypadku można zadawać sobie pytania, jak to możliwe, że hiszpański kierowca wyszedł z niego o własnych siłach i ma jedynie opatrunek na nodze? Na szczęście tym razem standardy bezpieczeństwa wzięły górę nad bezwzględną naturą sportów motorowych. Analizując jednak dokładnie sekwencję zdarzeń, co najmniej dwie rzeczy wymagają przemyślenia.
Żwirowa nawierzchnia, nazywana często żwirową pułapką, tym razem zadziałała przeciwko kierowcy. Rozbity bolid McLarena rozpoczął rolowanie właśnie po kontakcie z grząskim podłożem. Druga sprawa dotyczy tematu dość mocno dyskutowanego w ostatnim czasie, czyli ochrony głowy kierowcy. Roll-hoop jest elementem, który uniemożliwia kontakt głowy kierowcy z inną płaską powierzchnią, ale jedynie pod warunkiem, że ta powierzchnia jest twarda. Nurkowanie bolidu, pędzącego z tak ogromną prędkością, w trawiastym lub żwirowym podłożu mogłoby mieć bardzo poważne skutki dla zdrowia kierowcy. Z tego punktu widzenia rozwiązanie zaprezentowane w bolidzie Ferrari zdaje się mieć przewagę nad pomysłem Red Bulla. Odrębną kwestią jest, czy Alonso mając nad głową dodatkowe zabezpieczenie byłby w stanie o własnych siłach wydostać się z bolidu.
Przyczyny wypadku wydają się być oczywiste. Sam Alonso przyznał, że wykonując manewr stracił punkt odniesienia i przestrzelił hamowanie. Warto jednak dodać, że bolid zespołu Haas nienaturalnie zwolnił na chwilę przed kontaktem, a wszystko za sprawą systemu odzyskiwania energii. Na powtórce widać, że tylna lampka w bolidzie Guttiereza, sygnalizująca pracę systemu odzyskiwania, zapaliła się, jednak na reakcję ze strony kierowcy będącego z tyłu było już za późno. To wystarczyło, aby Hiszpan dojeżdżając do zakrętu numer 3 z aktywowanym systemem DRS pomylił się w obliczeniach i zamiast po zewnętrznej stronie toru znalazł się na jego obrzeżach. Czujnik zamontowany w bolidzie zanotował przeciążenie 46G.
“That was quite a big one. I’m thankful to be here” – @alo_oficial. Watch >> https://t.co/B4a6cGBPSA #AusGP #F1 pic.twitter.com/tTRFpDvSIm
— Formula 1 (@F1) March 21, 2016
To nie koniec cudów. Romain Grosjean po pierwszym wyścigu w barwach zespołu Haas powiedział, że szósta pozycja powinna być traktowana w kategoriach zwycięstwa. Pierwszy raz od 2002 roku nowy zespół był w stanie wywalczyć punkty w swoim debiucie. Francuz, który startował z 19 pozycji, pojechał bezbłędne zawody od startu do mety. Na szczególną uwagę zasługuje tempo Grosejan’a w drugiej części wyścigu, kiedy to na pośredniej mieszance był w stanie utrzymać za sobą kilku rywali, a w końcówce nawet nieco odjechać. To pokazuje, że kierowca bardzo delikatnie obszedł się z gumami Pirelli, dzięki czemu spokojnie dowiózł “zwycięstwo” do mety. Warto dodać, że przy podobnej strategii inżynierowie Mercedesa drżeli o opony Rosberga na pięć okrążeń przed końcem wyścigu. Zużycie prawej przedniej opony było ogromne i na stanowisku niemieckiego zespołu trwały gorączkowe dyskusje, czy nie wykonać kolejnej zmiany. Napięcie potęgował fakt, że w związku z ograniczeniem komunikacji zespół nie mógł przekazać kierowcy, że sytuacja jest krytyczna.
Co zdecydowało, że to właśnie Rosberg cieszył się z pierwszego zwycięstwa w sezonie? Czy rzeczywiście Ferrari wypuściło szansę z rąk, podejmując niewłaściwe decyzje w kluczowym momencie wyścigu? Z punktu widzenia zespołu Ferrari decyzja o sięgnięciu po supermiękką oponę w czasie czerwonej flagi była jak najbardziej właściwa. Włoski zespół w czasie weekendu wyścigowego nie przejechał ani jednego kółka na oponie pośredniej, dlatego jej użycie wiązałoby się ze sporym ryzykiem. Każda opona potrzebuje znalezienia odpowiedniego zakresu temperatur, w którym pracuje najlepiej. Przestrzelenie tych parametrów nie tylko sprawiłoby, że Vettel musiałby ponownie zjechać do swoich mechaników, ale jego tempo również nie byłoby konkurencyjne. Końcówka wyścigu pokazała, że tempo Ferrari na miękkiej mieszance jest bardzo dobre i niewiele zabrakło, a strategia, która okazała się zwycięska dla Rosberga, nie sprawdziłaby się w przypadku Hamiltona. Dla Brytyjczyka decydującym momentem był start oraz późniejsza, bezskuteczna walka z Sainzem.
Mercedes nie bez powodu przeznaczył całą zimę na sprawdzenie pośredniej mieszanki. Jej odpowiednie wykorzystanie może być w tym sezonie kolejnym atutem po stronie Hamiltona i Rosberga. Warunek jest jeden – czysty tor przed sobą. Albert Park pokazał, że W07 jadąc w cieniu rywala traci wiele ze swoich atutów. Wszystkie aerodynamiczne dodatki, których na bolidzie niemieckiego zespołu przybywa coraz więcej, a ich kształt jest coraz bardziej wymyślny, nagle przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. To jest jedna ze słabości Mercedesa, którą Ferrari musi wykorzystać, jeśli marzy o walce o tytuł. Można to zrobić w kwalifikacjach lub na starcie wyścigu i ten drugi sposób wydaje się być właściwą ścieżką, którą włoscy inżynierowie powinni podążać. Dodatkowo wielomiesięczne prace nad procedurą startową mogą zostać dodatkowo nagrodzone w kontekście zmian regulaminu technicznego. Od tego sezonu kierowcy mogą operować sprzęgłem na starcie tylko jedną ręką. Nadal dopuszczalne jest wykorzystanie dwóch łopatek znajdujących się za kierownicą, ale nie mogą one być ze sobą sprzężone.
TECH INSIGHT: How the start of the #AustralianGP will be a throwback to the #F1 old days…https://t.co/SN5Dpwr9qS pic.twitter.com/4PhOgx7jOB — Motorsport.com (@Motorsport) March 19, 2016
Mówi się, że nie ma gorszego miejsca niż czwarte, ale Daniel Ricciardo był zadowolony ze swojego występu. Kierowca w rozmowach z dziennikarzami podkreślał, że bardziej od rezultatu cieszy go dobra forma bolidu i tempo z jakim był w stanie podróżować, czego najlepszym dowodem jest rekord okrążenia.
Wczesny zjazd do alei serwisowej odbił się czkawką wielu zespołom, w tym Toro Rosso. Patrząc na wynik Grosjean’a młodzi kierowcy mieli realną szansę znaleźć się w pierwszej szóstce, ale strategia tym razem zadziałała niezgodnie z oczekiwaniami. Wewnętrzna rywalizacja w zespole również nie przyniosła nic dobrego. Będący pod presją Sainz przez długi czas nie mógł poradzić sobie z wolniejszym bolidem Renault, a zachowania Verstappena nie można nazwać inaczej, jak dziecinnym. Jak mówi stare powiedzenie, najpierw musisz pokonać partnera z zespołu. Holender mimo zgody zespołu na podjęcie bezpośredniej walki z Sainzem nie był w stanie pokazać swojej wyższości na torze, dlatego jego późniejsze tłumaczenia są całkowicie pozbawione argumentów. Pierwszy sezon i zebrane w czasie jego trwania pochwały oraz nagrody najwyraźniej zaszkodziły młodemu kierowcy. Kubeł zimnej wody na rozgrzaną głowę wydaje się być najlepszą receptą.
F1: Max Verstappen calls Torro Rosso strategy a ‘joke’ in expletive-laden tirade https://t.co/Ezj3F0YL3i Pic: Getty pic.twitter.com/VVELhJIvrC
— Guardian sport (@guardian_sport) March 20, 2016
Co do młodzieży to na uwagę zasługują Pascal Wehrlein oraz Joylon Palmer. Pierwszy z nich bardzo solidnie zaprezentował się na kilku pierwszych kółkach. Młody Niemiec przez moment jechał nawet na 13 pozycji, utrzymując za swoimi plecami dużo bardziej doświadczonych kierowców. Z kolei kierowca Renault w swoim debiucie ukończył wyścig tuż poza pierwszą dziesiątką nie okazując wielkiego respektu rywalom na torze w bezpośrednich pojedynkach.
Ma koniec krótko na temat zmian formatu kwalifikacji. W niedzielne popołudnie przedstawiciele zespołów zgodnie zdecydowali, że w kolejnym weekendzie wyścigowym wracamy do starych zasad kwalifikacji. Najlepszym świadectwem jak poważnie FOM oraz FIA podchodzą do kwestii związanych z ostatnimi zmianami przepisów niech będzie fakt, że ani Ecclestone ani Todt nie pojawili się w ten weekend w Australii.
(21 Mar 17:43)
Bardzo dobre GP na rozpoczęcie sezonu.. a i artykuł na wysokim poziomie 🙂
W tym wszystkim szkoda mi tylko, że Raikkonen dłużej nie pojeździł.
(21 Mar 19:37)
Jestem ciekaw prawdziwego tempa Manora, czy zrobili jakiś spory progres. Co do Merca też do zauważyłem. W06 jak jechał za innym samochodem i tak wyglądał jakby miał go objechać 2 razy wokół i pojechać dalej, był bardzo agresywny. W07 gdy jedzie sam też jest agresywny na pojedynczym kółku wygląda nawet bardziej narwanie niż poprzednik ale gdy już jest za kimś to robi się trochę potulny.
(21 Mar 20:00)
Poki co, Fernando w Macca odmierza czas od dzwona do dzwona. Zapewne jego psychika przechodzi bardzo trudny sprawdzian.
(21 Mar 21:32)
“bolid zespołu Haas nienaturalnie zwolnił”
Czasem mówią na to: hamowanie. Do zakrętu na przykład.
(22 Mar 09:55)
No ale skoro ERS zadziałał, to coś musiało być nie tak.
(22 Mar 14:56)
Jedną z form działania systemu ERS jest zbieranie energii z hamulców tylnej osi w chwili ich zadziałania…
(22 Mar 15:48)
Mnie się wydaję także że było coś nie tak. Po kraksie bardzo wylewnie przepraszał Hiszpana, tak jakby miał coś na sumieniu.
(22 Mar 19:30)
Foka aprobaty!
(23 Mar 08:17)
Ooo… bitwa pokemonów. Wezwales wodnego, to ja wybieram Śledczy Daniel !
(22 Mar 15:40)
Szukanie innej przyczyny niz bardzo nieudany atak Fernando, nie ma sensu. Podejrzewam, ze sa kierowcy w stawce, ktorzy za to poniesliby kare.
Dodatkowo jak na ironie losu, to on mial wplyw na wynik Ferrari w tym wyscigu 😉
(22 Mar 10:51)
Tak niewiele (wiele) zabrakło do dubletu Ferrari! Ale ten ogień z wlotu powietrza też niczego sobie 😀