Alonso: Nie możemy niczego zakładać

Fernando Alonso jest już w Szanghaju, gdzie towarzyszy mu dwóch fizjoterapeutów Edo Bendinelli i Fabrizio Borra, którzy nadzorują jego powrót do pełnej sprawności. Mimo, że od badania, jakiemu Hiszpan poddał się w Bahrajnie, minęło już 12 dni, nadal jest wiele wątpliwości, czy delegat medyczny FIA da kierowcy zgodę na powrót do rywalizacji.

Hiszpański AS zapewnia, że pod odmie opłucnowej, która miała być główną przyczyną niedopuszczenia Alonso do ścigania, nie ma już śladu. Problemem nadal jednak pozostaje pęknięte dziewiąte żebro, które miało zbyt mało czasu, aby w pełni się zregenerować. Cztery tygodnie to minimalny okres rekonwalescencji przy tego typu urazach, ale zakłada się, że chory w tym czasie powstrzymuje się od aktywności fizycznej. O tym w przypadku Hiszpańskiego kierowcy nie mogło być mowy.


Alonso jest jednak dobrej myśli i oczekuje, że badanie, które czeka go w czwartek dowiedzie, że jest gotowy do rywalizacji.

“To było rozczarowujące, kiedy powiedziano mi, ze nie mogę się ścigać w Bahranie, ale w pełni szanuję decyzję zespołu medycznego FIA. Mimo, że mam nadzieję, że wrócę do kokpitu w piątek, dopóki nie otrzymam zielonego światła od lekarzy – niezależnie od tego, kiedy to może być – nie możemy niczego zakładać, ale kontynuuję przygotowania do weekendu wyścigowego jak zawsze.”

Hiszpan jest niezwykle zdeterminowany aby odzyskać swój bolid, o czym może świadczyć fakt, że podczas rozmów, które toczyły się Bahrajnie w obecności Ecclestone’a oraz delegata medycznego wykonał kilka pompek, ale nawet to nie przekonało Jean-Charles’a Piette do zmiany decyzji. To musiało być kilka piekielnie bolesnych pompek.

Mimo pozytywnych sygnałów Stoffel Vandoorne towarzyszy zespołowi McLarena w Chinach, aby w razie potrzeby ponownie usiąść za kółkiem MP4-31.