Co będzie na karcie do głosowania, którą otrzymają członkowie Komisji F1?
W piątek, dokładnie o godzinie 15:00 mija termin, w którym przedstawiciele zespołów, promotorów oraz sponsorów muszą oddać swój głos, dotyczący zmian w obszarze jednostek napędowych, które będą obowiązywały od sezonu 2017. Wspomniana kwestia nie mogła zostać przegłosowana w czasie wtorkowego spotkania w Londynie, bo brakowało wymaganej przepisami liczby reprezentantów. Na głosowaniu nie pojawiło się sześciu przedstawicieli promotorów oraz dwójka sponsorów serii.
Jak będzie wyglądało piątkowe głosowanie i jakie propozycje znajdują się na stole? W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na stronę techniczną wydarzenia. Wbrew powszechnemu przekonaniu głosowania nie odbywają się już za pośrednictwem faksów. W tym obszarze F1 zrobiła w ostatnim czasie spory postęp i stare wysłużone maszyny zastąpiono zupełnie nową technologią jaką jest… e-mail. Każdy z głosujących otrzyma od FIA formularz, który będzie musiał wydrukować, wypełnić, na następnie zeskanować i odesłać. Sprytne prawda?
Teraz nieco poważniej, bo bardziej od sposobu głosowania istotne jest, jakie propozycje znajdą się na wspomnianej karcie. Osoby, które znają cztery kluczowe wytyczne, które FIA postawiła przed producentami jednostek, mogą być nieco zaskoczone (zawiedzione). Cena, która w przyszłym sezonie miała spaść do 12 milionów euro zmniejszy się jedynie o milion, w stosunku do obecnych kontraktów. W perspektywie jest kolejna obniżka w sezonie 2018 oszacowana na trzy miliony. Jeśli obecnie średnia cena za pakiet wynosi 20 milionów, to za dwa lata spadnie ona aż lub tylko do 16 milionów. Częścią tych zmian jest również ograniczenie ilości jednostek napędowych (3), którymi zespoły będą musiały przejeździć cały sezon. Limit zostanie narzucony również na inne elementy układu zasilania, takie jak baterie (2) oraz jednostki sterujące (2).
Nie trzeba mieć doktoratu z matematyki, aby zauważyć, że producenci w kolejnych sezonach zainkasują więcej za jednostkę, niż ma to obecnie miejsce. Dodatkowo koszty paliwa, olejów oraz smarów nie są wliczone, w koszty pakietu, więc wspomniane 16 milionów, to nie będzie pełna kwota. Niektóre zespoły obawiają się, że w tej sytuacji ceny paliwa oraz olejów mogą dodatkowo wzrosnąć.
Co z wyrównaniem osiągów wszystkich jednostek? Różnica nie większa niż 2% ma zostać osiągnięta w 2018 roku, a do jej zmierzenia zostanie wykorzystany tor w Barcelonie. Jeśli będzie większa niż 0,3 sekundy na okrążeniu, to FIA sięgnie po kolejne instrumenty, aby wymusić zgodność. Pierwszym krokiem będzie standaryzacja pewnych części silników. Jeśli to nie zda egzaminu, to w kolejnym zostaną wprowadzone ograniczenia dotyczące parametrów pracy, takich jak maksymalna temperatura czy ciśnienie. Ważnym elementem tego zestawu zmian jest porzucenie systemu żetonów i pełne otwarcie przed inżynierami możliwości modyfikacji jednostek napędowych.
Poza kwestią zwiększenia poziomu głośności bolidów, nad którą Mercedes prowadzi zaawansowane prace, pozostaje jeszcze gwarancja zaopatrzenia mniejszych zespołów w silniki. Jest to próba uniknięcia w przyszłości problemu, z którym jeszcze niedawno borykał się Red Bull, któremu żaden z dostawców, poza Renault, nie chciał przedłożyć kontraktu. Tutaj jedynym problemem natury prawnej wydaje się umowa, jaką Honda podpisała za McLarenem, która zakłada, że japoński producent może oprócz ekipy z Woking zaoferować swoją jednostkę tylko jednemu zespołowi. Propozycja, która jest na stole narzuca w pewnych okolicznościach obsłużenie aż trzech podmiotów. Biorąc pod uwagę fakt, że w tej materii nie jest wymagana pełna zgoda wszystkich głosujących, ewentualny sprzeciw McLarena oraz Hondy nie będzie miał wpływu na wynik głosowania.
Zmiany, które miały na celu odciążenie małych zespołów kolejny raz się rozmyły i w ostatecznym rozrachunku zyskają producenci jednostek napędowych. Milion, a nawet cztery w perspektywie sezonu 2018 to zbyt mało, aby niezależne ekipy mogły odetchnąć z ulgą i skupić się na rywalizacji na torze. Równolegle czeka je bardzo kosztowna zmiana techniczna, dotycząca budowy bolidów oraz testy opon, z których skorzystają jedynie pośrednio, poprzez udostępnione zestawy danych, które zostaną zebrane przez czołowe zespoły. Niestety obrany kurs coraz mocniej przybliża nas do rzeczywistości, w której niezależne zespoły zostaną zastąpione przez ekipy klienckie. Czarny scenariusz, o którym kilka lat temu mówił Adam Parr jest coraz bliższy realizacji. Sukces zespołu Haas może być kolejnym argumentem w rękach osób, którym zalezy na pozbyciu się z torów ekip z mniejszym budżetem.
Najnowsze komentarze