Falstart Ferrari. Red Bull najgroźniejszym rywalem Mercedesa?
Kilka dni temu Sergio Marchionne powiedział, że liczy na dwa zwycięstwa włoskiego zespołu w najbliższym czasie, a pierwsze z nich może nadejść już w Hiszpanii. Weekend wyścigowy układał się dla Ferrari bardzo dobrze i przez moment wydawało się, że kierowcy Mercedesa mogą poczuć oddech Vettela oraz Raikkonena na plecach i wtedy rozpoczęły się kwalifikacje.
W części weekendu, w której tempo nabiera prawdziwego znaczenia, Ferrari nie tylko nie było w stanie zbliżyć się do Mercedesa, ale ich dotychczasowa strata wzrosła o ponad pół sekundy. To pozwoliło kierowcom Red Bulla zająć drugi rząd na starcie jutrzejszego wyścigu. Co było powodem tak słabej dyspozycji Ferrari? Wszystkie znaki na niebie i torze wskazują, że włoski zespół miał problem z oponami, a główna przyczyną takiego stanu rzeczy była wysoka temperatura. Różnica w stosunku do trzeciego treningu wyniosła aż 14 stopni, co spowodowało, że oba bolidy Ferrari wypadły poza tzw. optymalne okno pracy opon. Sytuacja jest o tyle niepokojąca dla włoskiego zespołu, że jeśli jutro warunki na CdC będą zbliżone, to obaj kierowcy mogą sporo tracić do rywali oraz być narażeni na wyższe zużycie opon.
Choć to Verstappen był na ustach wszystkich przez większą część tygodnia, to Daniel Ricciardo w opinii wielu ekspertów był gwiazdą dzisiejszych kwalifikacji. Australijczyk pokazał prawdziwe tempo wtedy, kiedy było to najbardziej istotne. Na uwagę zasługuje również ciekawa strategia wykorzystania opon, która może okazać się niezwykle istotna w kontekście jutrzejszego wyścigu i kilku pierwszych okrążeń. Ricciardo w drugiej części czasówki wykonał tylko jedno szybkie kółko, a jego tempo było raczej bezpieczne zarówno z uwagi na zużycie opon, jak i pozycję w klasyfikacji. Właśnie na tym komplecie, który pozwolił mu wywalczyć miejsce w Q3, australijski kierowca rozpocznie jutrzejszą walkę o punkty. Przejazd w ostatniej części czasówki nawiązywał nieco do stylu, w który Robert Kubica zwykł zaskakiwać rywali. Jedno szybkie kółko, którym sprawił, że konkurenci przecierali oczy ze zdumienia. Ricciardo wielokrotnie w ciągu ostatnich dni był pytany, co się stanie, jeśli okaże się, że jego nowy partner z zespołu będzie górą w wewnętrznej rywalizacji. Uśmiech był odpowiedzią, która pojawiała się najczęściej, ale ta dzisiejsza na torze powinna uciąć wszelkie spekulacje.
Lewis Hamilton nadal traci do Nico Rosberga 43 punkty, ale w kontekście sobotniej rywalizacji prowadzi 3-2. Czy Brytyjczyk będzie w stanie przekuć pierwsze pole startowe w zwycięstwo? Dużo będzie zależało od startu, bo CdC mimo wielu pozytywnych opinii jest torem, na który wyprzedzanie oraz podążenie za innym kierowcą jest bardzo trudnym zadaniem. Podczas konferencji prasowej po zakończeniu kwalifikacji Rosberg sprawiał wrażenie raczej spokojnego, bo po pierwsze kiedy zgasną światła pojawi się okazja, aby odwrócić losy wyścigu, a pod drugie niemiecki kierowca ma świadomość, że jego seria zwycięstw nie będzie trwała wiecznie. Trzeba uczciwie przyznać, że dla Hamiltona był to, jak do tej pory, pierwszy weekend bez większych problemów z samochodem i Brytyjczyk to wykorzystał. Za wcześnie, aby mówić o przełomie, ale jutrzejsze dwie godziny walki na torze mogą być początkiem zmian.
McLaren w Q3, to obraz który fani ekipy z Woking chcieliby oglądać jak najczęściej. Alonso wykorzystał fakt, że tor w Barcelonie bardziej docenia aerodynamikę i balans bolidu aniżeli czystą moc silnika i pokazał, że tegoroczny samochód stać jest na pierwszą dziesiątkę. Po wyścigu Hiszpan stwierdził nawet, że McLaren dysonuje trzecim najlepszym podwoziem, po Mercedesie oraz Red Bullu, ale więcej był w tym polityki niż prawdziwego obrazu sytuacji. Wystarczy wspomnieć, że Sainz, który miał za plecami zeszłoroczną jednostkę Ferrari, wystartuje do jutrzejszego wyścigu o rząd wyżej.
Pat Symonds rozmawiając z reporterami telewizji C4 przed rozpoczęciem kwalifikacji powiedział, że Circuit de Catalunya jest punktem odniesienia. Bycie szybkim tutaj daje szanse na odnalezienie się na każdym z torów, które znajdują się w kalendarzu. Pozycja Bottasa nie jest zła, ale pokazuje, że w tym sezonie Williams będzie musiał mocno walczyć o pozycję w pierwszej piątce. Występ Massy pokazał z kolei, że ekipa z Grove ma jeszcze wiele do zrobienia w obszarze operacji wyścigowej oraz podejmowania decyzji pod presją czasu.
Czego możemy spodziewać się jutro. Mercedesy zdają się mieć bezpieczną przewagę, ale niezawodność nadal jest pewną niewiadomą. Ciekawy pojedynek szykuje się natomiast za plecami Hamiltona oraz Rosberga, bo tempo wyścigowe Ferrari oraz Red Bulla zdaje się być bardzo zbliżone. Gdyby któryś z Mercedesów nie wytrzymał trudów jutrzejszej rywalizacji, to na podium możemy mieć trzech kierowców różnych kombinezonach.
Na koniec dwie ważne informacje dotyczące jednostek napędowych. Jutro FIA powinna ogłosić z jakimi jednostkami zespoły przystąpią do przyszłorocznej rywalizacji, ale Mercedes już dziś poinformował, że grupa jego klientów nie ulegnie zmianie. Również Honda potwierdziła to, o czym już wspominałem kilka tygodni temu. Japoński producent przymierza się do wprowadzenia poprawek i prawdopodobnie zrobi to w dwóch etapach. Pierwsze żetony posypią się na stół FIA w Kanadzie, a kolejna porcja jest spodziewana na Spa. To może nam nieco zmienić obraz rywalizacji, a McLaren ma szansę stać się stałym gościem w pierwszej dziesiątce.
(15 May 07:23)
Ferrari chyba za bardzo skupiło się na swoich nowych drzwiach do motorhome’u, zamiast na bolajdach 😀