Nowa era silnikowa zaczyna się teraz
Czy zastanawialiście się, jak będzie wyglądała F1 po 2020 roku? Pewnie wielu z Was nawet o tym nie myślało, ale historia pokazuje, że wprowadzenie dużych zmian wymaga czasu i przygotowania, co powoduje, że pewne ustalenia muszą zostać poczynione z dużym wyprzedzeniem.
Za rewolucją w obszarze nadwozia, która dokona się już w przyszłym sezonie, kolejną nieuchronną zmianą będzie wprowadzenie nowych jednostek napędowych. Temat nowych silników, w czasie konferencji prasowej przedstawicieli zespołów przed GP Niemiec, wywołał Dieter Rencken, przypominając, że poprzednia zmiana wymagała aż pięciu lat przygotowań. Paddy Lowe zasugerował wówczas, że jest to niezwykle trudna i ważna decyzja, z uwagi na fakt, że obecna motoryzacja mocno skręca w kierunku zasilania elektrycznego, a fani sportu tęsknią za rykiem silników V8. Jock Clear uważa, że dyskusje w tej materii powinny się rozpocząć jak najszybciej, bo to może pozwolić uniknąć wielu problemów z jakim producenci jednostek oraz zespoły borykały się podczas ostatniej zmiany technologicznej w obszarze silnika.
Prawdopodobnie właśnie ta dyskusja skłoniła Jamesa Allena do rozmów z przedstawicielami producentów jednostek oraz zespołów dotyczących kierunku, w jakim seria powinna pójść. Czego możemy się spodziewać? Producenci oraz zespoły raczej niechętnie patrzą na propozycję Ecclestone’a, aby wrócić do starych, dobrych silników V8. Spalinowe silniki 1,6 z turbodoładowaniem prawdopodobnie nadal będą sercem całego układu, ale możemy się spodziewać standaryzacji wielu elementów, co powinno sprzyjać obniżeniu kosztów.
W rozmowach prowadzonych przez doświadczonego dziennikarza pojawił się również pomysł na pójście o krok dalej, w kierunku wykorzystania napędu elektrycznego do zasilenia przedniej osi. Takie rozwiązanie jest już z powodzeniem używane w serii WEC. To oznaczałoby, że kierowcy w niedalekiej przyszłości dysponowaliby mocą zbliżoną do 1350 koni mechanicznych, z czego 350 koni byłoby przenoszonych na przednią oś.
Zasilenie przedniej osi z pewnością zmieniłoby obraz rywalizacji i dałoby kierowcom szansę na walkę o pozycje w wolnych zakrętach. Z nowymi oponami, zwiększoną aerodynamiką, która nie sprzyja bezpośredniej walce na torze, takie posunięcie mogłoby być doskonałym uzupełnieniem. Jednym z problemów, który już dzisiaj nasuwa się inżynierom, może być utrzymanie wagi bolidów na obecnym poziomie oraz upakowanie pewnych elementów napędu w przedniej części bolidu.
Do złożenia podpisów na finalnym egzemplarzu przepisów technicznych dotyczących jednostek napędowych, które wejdą w życie po sezonie 2020 jeszcze daleka droga i rożne pomysły mogą być przedmiotem dyskusji. Ważne jest jednak, aby konkretne rozmowy rozpoczęły się jak najwcześniej, toczyły się bez presji czasu i brały pod uwagę nie tylko doświadczenia z przeszłości, ale tworzyły również spójną całość z innymi elementami rywalizacji. Wczesne określenie zasad gdy może pomóc nie tylko obecnym producentom, ale zachęcić również nowe podmioty do wejścia w rywalizację. Nowe era silnikowa, mimo, że odległa, zaczyna się właśnie teraz.
Najnowsze komentarze