Czerwone bolidy będą znowu szybkie?

Kolejna zima i kolejna porcja bardzo pozytywnych wieści z Maranello. Włoski oddział serwisu motorsport.com pisze o całkowicie nowej koncepcji jednostki napędowej, hiszpański o agresywnym podejściu zespołu projektowego do konstrukcji nazywanej roboczo 668. Ile w tym prawdy? To zweryfikuje dopiero przyszły sezon, ale po roku bez zwycięstwa apetyty w Maranello są ogromne.

Franco Nugnes pisze, że niepowodzenia, głównie na polu związanym z jednostką napędową, zmusiły włoski zespół do zmiany podejścia, a co za tym idzie, koncepcji jednostki napędowej. Modyfikacje przygotowane przed sezonem 2016 miały na celu poprawę pracy turbosprężarki. Bardzo szybko okazało się jednak, że była to ślepa uliczka, bo osiągnięcie parametrów notowanych na hamowni nie było możliwe do powtórzenia na torze z uwagi na powtarzające się awarie.

Zamiast rozwijać jednostkę inżynierowie Ferrari musieli skupić się na wyeliminowaniu problemów, których główną przyczyną okazały się drgania łopatek w turbinie. Ograniczenie mocy było jednym z zabiegów podjętych w celu zmniejszenia ryzyka wystąpienia kolejnych awarii. Z powodu ograniczenia obrotów turbiny mocno niedomagał również napęd elektryczny. Problem niedoładowywania układu baterii udało się wyeliminować dopiero w drugiej połowie sezonu.

Nowa konstrukcja ma być daleka od zeszłorocznych założeń i nawiązywać do silnika z sezonu 2015. Zespół na którego czele stoi Lorenzo Sassi skupił się głownie na komorze spalania oraz jeszcze efektywniejszym wykorzystaniu TJI, co powinno dać wyższą moc przy niższym zużyciu. Sezon pokazał, że włoska konstrukcja, w trybie wyścigowym, była w stanie dotrzymać kroku produktowi Mercedesa. Problemem był brak dodatkowej mocy w kwalifikacjach, który powodował, że kierowcy Ferrari mogli liczyć co najwyżej na drugą linię. Jeśli modyfikacje w obszarze komory spalania kryją dodatkowe kilkadziesiąt koni, to cały ciężar rywalizacji zostanie przeniesiony w obszar aerodynamiki oraz odpowiedniego wykorzystania opon.

O nowym, bardzo agresywnym podejściu, niewidzianym już od lat pod dachem Fabryki w Maranello, mówi się również w kontekście projektu 668. Simone Resta, którego ma wspierać Rory Byrne, miał śladem Red Bulla oraz Ferrari, nagiąć zapisy regulaminu do granic możliwości. W publikacji pojawia się również wzmianka o możliwej “dziurze” w nowych przepisach, szarej strefie, którą Ferrari zamierza wykorzystać w zbliżającym się sezonie.

Zmieniło się nie tylko podejście, ale również struktura pracy. Mattia Binotto ma teraz pod sobą przebudowaną strukturę, składającą się z kilkunastu zespołów roboczych, które w wewnętrznej hierarchii znajdują się “obok” siebie. Taki zabieg ma pozwolić na lepszą wymianę informacji pomiędzy pracownikami oraz daje lepszy obraz sytuacji z punktu widzenia zarządzania zespołem. Dobre wyniki w końcówce sezonu, w momencie, gdy sytuacja po odejściu Allisona ustabilizowała się, pokazują, że Ferrari złapało właściwy kurs. Pytanie brzmi czy to wystarczy by dogonić Red Bulla oraz Mercedesa? Czy po drodze nie pojawi się kolejna lodowa góra, o którą roztrzaskają się wszystkie tęsknoty, marzenia oraz nadzieje?