Jak Liberty Media może pomóc mniejszym zespołom przed 2020?
Przejęcie praw do serii przez Liberty Media odbyło się w momencie, gdy jeden z zespołów w praktyce stracił szansę na przedłużenie swojej przygody ze ściganiem. Amerykański właściciel, poprzez usta swoich przedstawicieli, wielokrotnie deklarował, że przywróci równowagę finansową. Wielu kibiców odebrało te słowa, jako możliwość szybkiego i efektywnego wsparcia małych zespołów, które mają mocno pod górę w stosunku do bardziej majętnych rywali.
Liberty Media z pewnością jest już w pozycji, z której może podjąć próbę uratowania Manora. Pytanie brzmi czy powinna, a jeśli tak, to w jaki sposób i co na tym może zyskać?
Zespół wyścigowy to prywatne przedsięwzięcie, biznes jak każdy inny. Patrząc tylko i wyłącznie z tego punktu widzenia, nowy właściciel serii nie powinien dokładać do upadającego interesu nawet złamanego dolara. Kłopoty w jakich znalazł się Manor pokazują, że ktoś mocno pomylił się w biznesplanie i nawet zajęcie dziesiątego miejsca w klasyfikacji nie dałoby stabilności finansowej.
CVC na pierwszym miejscu stawiało pieniądze, a swego rodzaju hasłem reklamowym Liberty Media było dobro sportu oraz zadowolenie kibiców. Utrata kolejnego zespołu z pewnością nie wpłynie pozytywnie ani na jedno, ani na drugie. Jedynie dwadzieścia bolidów w stawce to nie jest dobra wiadomość również dla promotorów. Jesteśmy blisko granicy, w której wywiązanie się z podpisanych przez FOM zobowiązań będzie wymagało uruchomienia trzeciego bolidu. Tutaj niewielkim wsparciem lub jego gwarancją Liberty Media ma sporo do wygrania – przede wszystkim przychylność i zaufanie kibiców.
Rozdawanie pieniędzy nigdy nie przyniosło nic dobrego, dlatego długo zastanawiałem się czy jest jakiekolwiek rozwiązanie, aby pomóc małym zespołom przed rokiem 2020, kiedy to wygasną obowiązujące porozumienia regulujące sposób podziału pieniędzy. Jest i to niezwykle prosty. Mniejsze zespoły, w tym Manor mogłyby otrzymać Liberty Media dodatkowe umowy, których przedmiotem byłaby organizacja wydarzeń promocyjnych.
Całość wpisywałaby się idealnie w kolejny punkt programu Libery Media, aby kibice mogli znaleźć się bliżej sportu. Do tej pory głównym dostarczycielem tego typu rozrywki był Red Bull, jeden z najbogatszych zespołów w stawce. Oczywiście mistrzowski bolid zawsze przyciągnie większe zainteresowanie niż Manor czy Sauber, ale jeśli chcemy promować serię w egzotycznych miejscach, to nie będzie to stanowiło ogromnego problemu.
Przedstawione rozwiązanie zdaje się nie mieć słabych stron. Liberty wywiązuje się ze złożonych obietnic, dyscyplina ma promocję, zespoły mają dodatkowe (bardzo ważne) pieniądze, a kibice to, na co od lat czekają. Trudno podejrzewać również, aby duże zespoły miały coś przeciwko. Kiedy Ecclestone zlecał Red Bullowi organizację podobnych przedsięwzięć nikt nie protestował.
Oczywiście obsługa takich wydarzeń kosztuje, dlatego, aby całość miała ręce i nogi, to umowy z zespołami muszą być odpowiednio skalkulowane, aby po odliczeniu wydatków jeszcze coś zostało. W dzisiejszym świecie trudno wyobrazić sobie firmę, która kupuje usługi wycenione wyżej niż ich realna wartość, ale w tej sytuacji to chyba jedyne rozwiązanie.
Czekam na Wasze opinie w tej sprawie.
(01 Feb 21:46)
Można sprawę kontroli kosztów i utrzymania odpowiedniej wielkości i jakości stawki połączyć i wprowadzić limit budżetowy, który nie obowiązywałby zespołu wystawiającego trzeci bolid. Takie coś za coś – jeśli duży zespół chce utrzymać wydatki na bajońskim poziomie musi wystawić trzeci samochód. Tym sposobem mamy więcej bolidów wstawce i to takich które mogą walczyć o punkty, a nie zawalidrogi jakieś ledwie mieszczące się w regule 107%. Oczywiście punkty do klasyfikacji konstruktorów dostaje taka stajnia tylko za dwa bolidy (ten co był najdalej nie punktuje dla teamu), żeby szanse w mistrzostwach były wyrównane.