Król Monako powrócił na tron
Na zalanym słońcem, ulicznym torze w Monako obserwowaliśmy dziś wspaniałą walkę. Różnice pomiędzy kierowcami były bardzo niewielkie, a metalowe bandy okalające tor tak blisko bolidów jak to tylko możliwie. Pierwszą ofiarą sesji kwalifikacyjnej został Sergio Perez, który zapłacił wysoką cenę za kontakt z Pastorem Maldonado w trzeciej sesji treningowej. Niezauważone przez inżynierów uszkodzenia w bolidzie ujawniły się dopiero w kontakcie z wysoką tarką.
Druga sesja to przebłysk formy Felipe Massy. Losy awansu do czołowej dziesiątki ważyły się do ostatniego okrążenia. O obecność w finałowej części czasówki do końca walczyli kierowcy Lotusa i dzięki czasom wykręconym już po upłynięciu regulaminowych piętnastu minut ta sztuka im się udała. Zdecydowanie gorzej zaprezentował się Jenson Button, który pożegnał się ze ściganiem już na etapie Q2.
Finałowa rozgrywka to symboliczny powrót króla Monaco. Schumacher ponownie pokazał magię, którą czarował przez lata. Kara cofnięcia o pięć miejsc na starcie schodzi zdecydowanie na dalszy plan. Świetnie spisał się również Mark Webber, który ruszy jutro z pierwszego pola. Jego wynik nabiera dodatkowego znaczenia jeśli weźmiemy pod uwagę dziesiąte miejsce Sebastiana Vettela. Obok Australijczyka ustawi się jutro Nico Rosberg, a tuż za nimi będą Hamilton oraz Grosjean. Massa stracił swoją szansę na wyrwanie się z cienia Fernando Alonso.
Tyle na gorąco. Głębszej analizy dzisiejszych kwalifikacji oraz wprowadzenia do wyścigu możecie się spodziewać późnym wieczorem. Zapraszam!
(26 May 15:02)
Schumacher pokazał klasę. Jego wygrana w kwalifikacjach to wielka rzecz tym bardziej, że różnice w czołówce są na prawdę minimalne. Szkoda tylko tej kary. Zapowiada się ciekawy wyścig 🙂
(26 May 17:44)
Król Monako był tylko jeden i zginął wiele lat temu. Statystyka 6/10 nieprędko (o ile w ogóle) zostanie pobita i tego się będę trzymał 😉
(26 May 18:18)
Fakt, Król Monako był jeden. To, że prawdopodobnie miał problemy na tle psychicznym schodzi na dalszy plan…
(26 May 18:33)
Dla jednych głęboka (może nawet bardzo) wiara i bogobojność, dla innych schorzenie na tle psychicznym. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ale ja nie podejmę się tutaj żadnej oceny. Sprawy nie dotyczące toru (Ayrton jako kobieciarz, sprytny przedsiębiorca, filantrop itp. itd.) kompletnie mnie nie interesują i w żaden sposób nie wpływają na postrzeganie Senny jako kierowcy. Przeciwnicy, fani i osoby wobec niego obojętne mogą jedynie potwierdzić, że to co wyprawiał na monakijskich ulicach przechodziło wszelkie pojęcie 😉 Gdy tylko o tym pomyślę to cieszę się na widok płynącego wręcz po torze Tolemana. Swoją drogą gdyby nie pechowa czerwona flaga i błąd w 88 Ayrton miałby na koncie nie 6, a 8 zwycięstw 😀
(26 May 18:53)
Problemem Senny było to, co powiedział o nim Prost przy okazji filmu Senna, a może i wcześniej:
He thinks he can’t kill himself because he believes in God. … I think that’s very dangerous for the other drivers.
I to się niestety spełniło. Spadek ciśnienia w kołach i nie ma Senny.
(26 May 21:51)
Pamiętam te słowa i uczciwie się przyznaje, że przez długi czas nie dawały mi one spokoju. Ton wypowiedzi był bardzo charakterystyczny dla Prosta ale sens tych słów był wyjątkowy. Senna wiedział, z jakim ryzykiem wiąże się jego profesja i zrobił bardzo wiele by zminimalizować je dla swoich rywali ale kwestią własnego bezpieczeństwa interesował się w niewielkim stopniu, o ile w ogóle można takiego sformułowania użyć. Pierwsze co przychodzi na myśl to wypadek Comasa, opuściwszy swój bolid wbiegł pomiędzy inne pędzące po torze by ratować Ericka. Dla jednych wyczyn heroiczny, dla innych idiotyczny i w zasadzie to jest ten problem z jednoznaczną, obiektywną oceną Ayrtona. Czy wierzenie, że jego czas jeszcze nie nadszedł i wciąż ma coś do zrobienia jest objawem choroby psychicznej? Głębokiej wiary? Czegoś jeszcze innego? Sam nie wiem, nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.
(27 May 11:02)
Dzisiaj przeczytałem w poprzednim numerze F1 Racing – nie zastanawiano się kto wygra wyścig w Monako, tylko jak wygra go Senna. I coś w tym jest. Statystyka mówi sama za siebie i macie rację, że król tego toru jest tylko jeden.
Swoją drogą polecam majowy numer F1 Racing. Jest masa stron z opisami i opiniami toru w Monako, 5 najlepszych wyścigów w historii tego toru, a także masa świetnych zdjęć.
(26 May 18:40)
Zgadzam się co do króla! którym schumacher co jak co, ale nie jest. A co do qwala to ogromny żal błędu groszka w 2 gim sektorze. Jak spikerzy powiedzieli podczas jego ostatniego przyjazdu, że rekord w 1szym sektorze z dużą przewagą, poczułem się jak małe dziecko podczas gwiazdki. Niestety nie skończyło się po mojej myśli. Mimo wszystko zapowiada się niezmiernie ciekawie.
(26 May 19:05)
Senny nie lubię, ale trzeba przyznać, że mimo wszystko to on jest królem Monaco.
Ale szkoda, że Schumacher został przesunięty o te 5. pozycji. Była by szansa na jego szóstą wygraną na tym torze i przynajmniej fani Senny stracili by jeden argument.
Kwalifikacje były wspaniałe dzisiaj. Końcówka Q3 była genialna. Byłem pewien, że nikt z Webberem nie wygra. A ty proszę-Schumacher zrobił coś tak wspaniałego. Potem, jak komentatorzy powiedzieli o czasie Grosjean’a w pierwszym sektorze, to byłem trochę przestraszony, ale na szczęście zawalił 🙂 Jutro liczę na ciekawy wyścig i szczęśliwe zwycięstwo Schumachera.
(27 May 07:53)
Dla mnie również określenie MSC królem Monaco jest niewłaściwe.