Strategia była kluczem na Spa

Button triumfuje na Spa (fot. Vodafone McLaren Mercedes)

Niedzielny wyścig był pełen dramatycznych wydarzeń, ale w tym wpisie chciałbym odłożyć je na bok i skupić się na tym, co tak naprawdę jest najistotniejsze. O ile pozycje startowe po kwalifikacjach były sporym zaskoczenie, o tyle wyniki wyścigu nie wyglądają już tak egzotycznie.

Największą niespodzianką kwalifikacji była postawa kierowców Red Bulla. Dawno już nie widzieliśmy kierowców zespołu z Milton Keyes startujących z tak odległych pozycji. Paradoksalnie to oni wykonali największy progres w wyścigu i jako zespół wywieźli z toru Spa największą ilość punktów. Mimo odmiennych strategii, obaj kierowcy dobrze wykorzystali swoje szanse.

Sebastian Vettel, podobnie jak zwycięzca wyścigu Jenson Button pojechał wyścig na jedną zmianę. Decyzja była dość ryzykowna, bo w przeciwieństwie do kierowcy McLarena, Niemiec miał przed sobą sporo rywali. Walka o pozycje oznacza większe zużycie opon, podczas gdy wolny tor pozwala na pewne oszczędności. Spośród wszystkich kierowców, którzy ukończyli wyścig jedynie Charles Pic wykonał podobną strategię. Zdecydowana większość kierowców wybrała bezpieczny wariant, z dwoma postojami. Piszę bezpieczny, bo spotkanie z “klifem” w przypadku opon Pirelli jest bardzo kosztowne.

Bez wątpienia Vettelowi bardzo pomógł wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Niższe tempo w pierwszej części wyścigu, kiedy bolidy są wypełnione paliwem “pod korek”, pozwoliło oszczędzić opony i dzięki temu Vettel na nowej pośredniej mieszance był w stanie przejechać aż 21 okrążeń. Dla porównania Button, który dysponował kompletem pośredniej mieszanki z kwalifikacji, jadąc w czystym powietrzu, przejechał tylko jedno okrążenie mniej. Niemiec ze względu na pozycję wywalczoną w kwalifikacjach mógł sięgnąć po nowe opony.

Patrząc na statystyki dotyczące zmian opon można odnieść wrażenie, że również Mercedes próbował podobnej strategii. Schumacher, podobnie jak Vettel, wystartował na nowym komplecie pośrednich opon i pierwszą zmianę wykonał na 19 okrążeniu zakładając twarde opony. Niestety bolid Mercedesa nie był tak łagodny dla opon, jak samochody konkurencji. Pogarszające się czasy okrążeń zmusiły zespół do ściągnięcia Schumachera na kolejną wymianę już na 35 okrążeniu. To pokazuje, z jak poważnym problemem zmagają się inżynierowie niemieckiego zespołu.

Trzeba przyznać, że awans Vettela nie wynikał jedynie z dobrej strategii. Aktualny mistrz świata ani na moment nie pozwolił sobie na jazdę za wolniejszymi rywalami. Choć bolid Red Bull nie był w niedzielę najszybszym samochodem na prostych, to Niemiec musiał szukać okazji do wyprzedzania w innych częściach toru i robił to bardzo skutecznie.

Raikkonen ponownie nawet nie zbliżył się do zwycięstwa, choć oczekiwania były spore. Drugi stopień podium Fin przegrał w środkowej części dystansu. Tym razem bolid Lotusa nie radził sobie najlepiej z twardą oponą i dużym ładunkiem paliwa na pokładzie. Raikkonen przez piętnaście okrążeń, do kolejnej zmiany (28) kręcił czasy w okolicy 1:56. W tym samym czasie Vettel schodził regularnie poniżej 1:55.

Bardzo dobrze sytuację, która otworzyła się na starcie wykorzystał Nico Hulkenberg. Niemiec popisał się w samej końcówce, notując czasy lepsze od Vettela, Buttona czy Raikkonena. Do tego ostatniego zabrakło naprawdę niewiele.

Strategia na jedną zmianę była w niedziele kluczem do dobrego wyniku. Brutalna prawda jest jednak taka, że nie każdy zespół mógł sobie na nią pozwolić. McLaren bardzo dobrze odrobił pracę domową, po kilku słabszych występach, w których to właśnie opony zawodziły najbardziej. Biorąc pod uwagę fakt, że na Monzy kierowcy otrzymają identyczny zestaw opon, Jenson Button może całkowicie zdeklasować rywali.