Coraz więcej pytań wokół Hondy. Prace nad nową jednostką opóźnione?

W sezonie 2015 będziemy się pasjonowali rywalizacją bolidów zasilanych przez cztery różne jednostki napędowe. Po sześciu latach przerwy Honda wraca na tory, jednak zdecydowanie więcej słyszy się o niebotycznych pieniądzach związanych z wielkimi nazwiskami niż o postępie prac nad silnikiem.

W kontekście możliwej obsady bolidów McLarena w przyszłym sezonie pojawi się termin “trzech niezadowolonych”. Mowa oczywiście o Hamiltonie, Alonso oraz Vettelu. Z tej grupy chyba najwięcej mówi się o Alonso, który według Leo Turiniego miał dać japońskiemu koncernowi odpowiedź do 20 sierpnia. Według krążących informacji Hiszpan ma wyceniać swoje usługi na 50 milionów euro rocznie. Sam zainteresowany stwierdził, że pojawiające się liczby mają być wyssane z palca, a wszelkie sugestie w tym temacie niezwykle krzywdzące. Ostatnie dni przyniosły kolejne informacje. Oferta Hondy ma być nadal aktualna, a na stole ma znajdować się kontrakt warty 32 miliony euro za sezon.

Z kolei Giancarlo Minardi uważa, że trudne rozmowy z Alonso miały pchnąć Japończyków w kierunku Vettela oraz Hamiltona. Niemiec miał odbyć w tej sprawie rozmowę z samym Ecclestonem, który miał sugerować, że współpraca z Hondą oraz McLarenem byłaby dla niemieckiego kierowcy nowym wyzwaniem. Były właściciel zespołu wyścigowego przekonuje, że wysoka forma Daniela Ricciardo oraz liczne zaplecze młodych kierowców, jakim dysponuje Red Bull, sprawiają, że ewentualne odejście czterokrotnego mistrza świata nie byłoby traktowane w kategoriach końca świata. W takim wypadku partnerem Daniela Ricciadro zostałby Daniil Kvyat, a do Maxa Verstappena dołączyłby Carlos Sainz Jr., dla którego Red Bull desperacko szuka miejsca.

Biorąc pod uwagę obecną sytuację w Mercedesie, również Hamilton może być podatny na podszepty, że powrót do McLarena, mocno wspieranego przez Hondę, mogłoby dać mu kolejną możliwość walki o tytuł mistrzowski. Powrót do korzeni byłby również wspaniałym wydarzeniem medialnym. Gdyby taki scenariusz się zmaterializował, wówczas jest bardzo prawdopodobne, że na celowniku Wolff’a i spółki znajdzie się Valtteri Bottas.

Chęć ściągnięcia dużego nazwiska do bolidu McLarena zasilanego produktem japońskiego koncernu wydaje się wręcz oczywista. Trudno jednak sobie wyobrazić, że kierowcy, którzy marzą o kolejnych tytułach, zdecydują się na taki ruch wyłącznie na podstawie ilości zer zapisanych w kontrakcie. Kluczowa w tej kwestii wydają się również możliwości silnika wyprodukowanego przez Hondę. Choć w kolejnych latach różnice pomiędzy producentami powinny się stopniowo zacierać, to w przyszłym sezonie nadal moc będzie kluczowym wyznacznikiem układu w stawce. Jak wygląda ta kwestia.

Dzisiejszy dzień przyniósł bardzo niepokojące informacje, że obecne możliwości japońskiej jednostki znacznie odstają od osiągów produktu, który wyszedł spod ręki niemieckich inżynierów. Według informacji przekazanych przed dwa niezależne serwisu autosport.pt oraz f1today.net, powołujących się na swoje źródła w Japonii, prace nad silnikiem V6 mają być mocno opóźnione. Dodatkowo konstrukcja ma sprawiać wiele problemów w czasie testów w fabryce. Aktualna moc pakietu ma być znacznie poniżej poziomu, który ekipa McLarena mogłaby uznać za wystarczający do nawiązania walki z czołówką.

Choć Honda miała możliwość uczyć się na błędach pozostałych producentów, to warto pamiętać, że kluczowe decyzje dotyczące projektu, zostały podjęte na długo przed startem obecnego sezonu.