Toro Rosso nadal idzie własną ścieżką
Dyrektor techniczny zespołu Toro Rosso James Key w rozmowie z Adamem Cooperem opublikowanej w serwisie foxsports.com zdradził, że STR10 nie ma zbyt wiele wspólnego w bolidem zespołu Red Bull. Zmiany w przepisach ponownie dopuszczają bliższą możliwość wymiany myśli technologicznej pomiędzy zespołami, ale ekipa z Faenzy nadal stara się iść własną ścieżką. W tym sezonie zespoły mogą dodatkowo korzystać ze wspólnych rozwiązań w obszarze zawieszenia oraz układu hamowania.
Głównym powodem podjęcia takiej decyzji, są ogromne dysproporcje w budżetach oraz możliwościach zespołów. Red Bull posiadając ogromne zaplecze technologiczne może sobie pozwolić na przeciągnięcie w czasie procesu projektowego, by nadgonić ten czas podczas produkcji. Toro Rosso nie ma tego luksusu, więc proces produkcyjny musi być planowany ze znacznym wyprzedzeniem.
“Współpracujemy z Red Bullem w obszarze jednostki napędowej i skrzyni biegów. Reszta samochodu jest nasza. Jest [w tym roku] więcej elementów [które można stosować wspólnie], ale nie zdecydowaliśmy się na taki krok. Przedyskutowaliśmy to, ale stwierdziliśmy, że byłoby trudno skoordynować dwa różne plany prac. Woleliśmy rozpocząć wcześniej w stosunku do Red Bulla, który ma możliwość bardzo późnej realizacji prac. Chcielibyśmy mieć taki budżet jak oni.”
Key stwierdził również, że ujednolicenie napędu w obu bolidach znacznie ułatwiło współpracę z Renault i dało inżynierom z Viry możliwość skupienia się tylko nad jednym pakietem. W poprzednim sezonie musieli oni czuwać nad czterema różnymi konfiguracjami, co niosło za sobą potrzebę dzielenia zasobów pomiędzy zespoły.
Najnowsze komentarze