Jak Mercedes odbudował dwa uszkodzone bolidy w zaledwie trzy dni?
Incydenty na torze, które kończą się poważnymi uszkodzeniami bolidów, są codziennością. Niektóre naprawy mogą być wykonane na torze, przy użyciu dostępnych części zamiennych, inne z kolei wymagają powrotu podwozia do fabryki. Jak wygląda proces, którego celem jest odbudowanie samochodu i jego ponowne wysłanie na tor? O tym w najnowszym materiale przygotowanym przez zespół Mercedesa mówił szef operacji wyścigowej niemieckiego zespołu Rob Thomas.
Proces naprawy rozpoczyna się w zasadzie tuż po incydencie, zanim jeszcze bolid trafi do garażu, od powiadomienia pracowników fabryki, że czeka ich dodatkowa praca. Analiza nagrań oraz zdjęć z toru pozwala oszacować skalę uszkodzeń. Kolejne minuty po kolizji, kiedy bolid jest już w garażu to bardzo dokładne oględziny oraz czas na wykonanie dokumentacji fotograficznej, która błyskawicznie trafia do fabryki. Kluczową decyzją na tym etapie jest ustalenie, czy samochód może zostać odbudowany. Lista uszkodzonych oraz podejrzanych części, którą inżynierowie pracujący na torze w Barcelonie przesłali do Brackley po niedzielnej kolizji Hamiltona oraz Rosberga liczyła około 1200 pozycji.
Jeśli części zamienne nie są dostępne lub ich liczba jest na minimalnym poziomie, to uruchamiany jest proces produkcyjny. Nie wszystkie elementy są produkowane przez zespół dlatego współpraca z dostawcami zewnętrznymi, ich elastyczność oraz krótki czas realizacji odgrywają ogromną rolę.
Pomiędzy wyścigiem w Barcelonie i na torze Monte Carlo jest dwa tygodnie przerwy, co pozwoliło zespołowi Mercedesa na przerzucenie obu uszkodzonych bolidów do fabryki. Gdyby wyścigi odbywały się na innym kontynencie, to z pewnością większość prac, związanych z odbudową bolidu musiałoby być wykonanych na torze. Powrót bolidów do tzw. zatoki wyścigowej pozwala zespołowi wykonać dokładną analizę uszkodzeń oraz odzyskać wiele elementów, które znalazły się na liście podejrzanych. Zanim jednak powrócą one na tor lub do magazynu części zamiennych muszą przejść szereg testów począwszy od sprawdzenia ich integralności i wytrzymałości, a na bardzo precyzyjnych pomiarach skończywszy. Proces analizy trwa nieprzerwanie przez około 24 godziny. W przypadku nieznacznych uszkodzeń możliwa jest naprawa, ale to zawsze oznacza dodatkową wagę, więc nie każdy element może zostać poddany temu procesowi.
Są elementy bolidu o znaczeniu krytycznym dla bezpieczeństwa takie jak zawieszenie i w tym przypadku Mercedes nie idzie na żaden kompromis. W przypadku części, które są związane z wydajnością można przymknąć oko na małe niedociągnięcia, ale tylko z uwagi na krótki czas, jaki mają do dyspozycji inżynierowie w fabryce. W tym konkretnym przypadku na rozłożenie, zanalizowanie oraz ponowne zmontowanie bolidów mechanicy pracownicy fabryki Mercedesa mają zaledwie trzy dni.
W materiale Mercedesa, z wiadomych względów, nie wspomina się o kosztach, ale są one ogromne. Każda, nawet mała kraksa na torze jest szczególnie odczuwalna w budżetach mniejszych zespołów. Produkcja nowego nosa oraz przedniego skrzydła to koszt zbliżony do 160 tysięcy dolarów, zawieszenie to kolejne 150 tysięcy. Jeśli dołożymy do tego tylne skrzydło oraz wymianę tylnego skrzydła, elementów poszycia bolidu, podłogi oraz układu chłodzenia, to koszt naprawy spokojnie może przekroczyć pół miliona dolarów.
(21 May 09:31)
A na testach jeździli zapasowym?
(21 May 09:52)
To mnie teraz zaskoczyłeś. Skoro w materiale mówią, że samochody wróciły w środę do fabryki, to jest to możliwe. Zapytam.
(21 May 10:17)
Dostałem odpowiedź od zespołu. W czasie testów używają samochodu testowego, więc nie była to żadna z maszyn wyścigowych.
(24 May 10:08)
Na testach mają testowe.