Kto bardziej zasługuje na tegoroczny tytuł?
Brytyjskie media już od kilku dni przygotowują grunt pod ewentualną porażkę Hamiltona. W relacjach nawet poważnych i szanowanych komentatorów pojawia się coraz więcej sugestii, że Rosberg, jeśli wygra, to tylko i wyłącznie dzięki problemom Hamiltona. Z jednej strony to nie powinno dziwić, bo my też straciliśmy głowę dla Kubicy i często dawaliśmy temu wyraz atakując jego partnerów.
Zaskoczyło mnie jednak, że również wśród polskich komentatorów są osoby, które utożsamiają się z tą brytyjską retoryką.
@f1talks Widzę że nie uważasz że to Hamilton zasługuje na tytuł w tym roku. Jak mam przeciwne zdanie. To Rosberg nie zasługuje.
— Karol296 (@Karol296) November 25, 2016
@f1talks Ja mam przeciwne zdanie. Hamilton prezentował się lepiej ale przez kłopoty z bolidem to Rosberg prowadzi.
— Karol296 (@Karol296) November 25, 2016
I tak od słowa do słowa znaleźliśmy się w tym miejscu.
Karolu, jeśli pytasz mnie, kto bardziej zasługuje na tegoroczny tytuł, to proszę bardzo…
Oczywiście, że Rosberg. Niemiec po dwóch przegranych tytułach całkowicie zdominował Hamiltona już w końcówce sezonu 2015. Siedem wygranych z rzędu to nie przypadek. W czasie, gdy Lewis Hamilton sześciokrotnie okrążył kulę ziemską, pokonał 225 tysięcy kilometrów oraz 190 razy zmieniał strefę czasową Rosberg ciężko pracował na swój sukces.
Oprócz przewagi w sprawach technicznych, która dała o sobie znać podczas GP Europy, niemiecki kierowca poukładał również kilka rzeczy w sferze mentalnej. Agresywne manewry i szeroko rozłożone łokcie, to nowe argumenty, którymi Rosberg zaskoczył swojego partnera z zespołu. Kolizja w Hiszpanii była sygnałem dla Hamiltona, że żarty się skończyły. Po nieco słabszym początku europejskiej części niemiecki kierowca był w stanie przełamać najgroźniejszego rywala i ponownie objąć prowadzenie w klasyfikacji kierowców.
Spokojna oraz rozważna jazda w ostatnich wyścigach jest wyrazem dojrzałości. Nawet jeśli po ostatnim wyścigu przewaga stopnieje do kilku punktów, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. Ten tytuł dla Rosberga będzie w pełni zasłużony.
(25 Nov 16:34)
Bzdury. Bardziej na tytuł zasługuje zawodnik, który w niedzielne popołudnie będzie miał najwięcej punktów. Wówczas czy to “ciężka praca”, czy ” zmiana stref czasowych” okaże się odpowiednim środkiem do osiągnięcia celu. Za pracę i odpoczynek majstra nie dają.
(25 Nov 17:33)
“Za pracę i odpoczynek majstra nie dają” – idąc towją logiką wszyztkue dyplomy, certyfukaty, stopnie naukowe ale również nagrody i medale ludzie znajdują w Kinder Niespodziance. Praca jest podstawą do tego abyś osiągnął jakiś cel, a siedzenie na tyłku nigdzie Cię niedoprowadzi.
Dlatego też, walka na torze i to kto pierwszy przyjedzie do mety – jest składnikiem wielu czynników, w tym włożonej pracy w cały sezon jak i ostatni wyścig.
Co do tego, że Hamilton zasłużył bo miał pecha to kolega z CyrkuF1 zapomniał już o skopanych startach i popełnionych błędach przez Hamiltona w Baku czy Monzy. No chyba, że twierdzić będzie, że to nie przypadek i Hamilton jest ofiarą globalnego spisku przeciwko niemu.
(25 Nov 17:52)
Można argumentować obu kierowców w podobny sposób, przytaczając odpowiednie do tego fakty. Ale i tak, jak do jednego będzie się odczuwało większą sympatię to nie ma zmiłuj. Najwięksi blogerzy polskiego światka F1 tego nie zmienią 😀
A co do Lewisa, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to jego tekst z konferencji prasowej, żeby kupić jego książkę, którą wyda, za 10 lat. Wtedy się dowiemy co on sądzi o zamianie mechaników. Od razu mi się cisnęło na usta, że przecież Justin Bieber już wydał książkę 😉