Czy nagły zwrot akcji w sprawie Manora jest jeszcze możliwy?

Likwidacja firmy stojącej za obsługą operacji wyścigowej zespołu Manor praktycznie oznacza koniec przygody ekipy z Banbury ze ściganiem na najwyższym poziomie. Pojawiają się jednak głosy, że podobnie jak w 2014 roku możemy być świadkami dużego zwrotu akcji. Wszystko dzięki podziałowi całego przedsięwzięcia na trzy odrębne podmioty. Firma posiadająca prawa do wystawienia bolidów nie jest w likwidacji i posiada miejsce na starcie sezonu 2017.

Bez samochodów trudno będzie cokolwiek zdziałać, nawet jeśli pojawi się ktoś z workiem pieniędzy. W ciągu ostatnich dni wielokrotnie pojawiała się wzmianka, że w fabryce Manora są dwa podwozia w specyfikacji 2017 czekające jedynie na wykończenie. Fakt ten potwierdzają zdjęcia wykonane przez pracowników fabryki i udostępnione serwisowi motorosport.com w formie pożegnania z kibicami. Czy to tylko pożegnanie?

W obiegu są trzy powodu, dla których nie udało się znaleźć nowego właściciela. O pierwszych dwóch, czyli wysokiej cenie i braku gwarancji finansowych ze strony Capital GF już wspominałem. Trzeci, o którym pisze manorracingfanblog.com jest pewną nowością, ale brzmi niezwykle sensownie. Chodzi o wypadek Julesa Bianchiego i ewentualne konsekwencje prawne oraz finansowe, o których wielokrotnie mówił ojciec kierowcy.

Trudno przewidzieć jak sytuacja się potoczy, ale nie można wykluczyć, że zespół w którego barwach startował młody kierowca może też zostać wciągnięty w proces sądowy. Być może dlatego CGF, mimo, że nadal zainteresowane przejęciem zespołu, nie chciało robić tego pod szyldem Just Racing Services Limited. Zdrowy rozsądek wskazuje, że to właśnie firma prowadząca operację wyścigową, a nie właściciel praw do wystawienia bolidów, mógłby zostać wskazany jak podmiot współodpowiedzialny za doprowadzenie do wypadku, którego konsekwencją była śmierć kierowcy. Sprawa jest na tyle poważna, że Capital GF wynajęła zespół prawników, który miał zbadać wyłącznie tę kwestię.

Ciągle jest mała szansa, że to, czego jesteśmy świadkami, jest częścią procesu, który musi się dokonać, aby nowi właściciele wyłożyli pieniądze na stół. Nie znajduję innego uzasadnienia dla faktu, że przedstawiciele CGF nadal prowadzą rozmowy z syndykiem w sprawie przejęcia zespołu.