Długie liczenie punktów
Czterdzieści osiem godzin po publikacji podsumowania wyścigu w Baku, w którym zasugerowałem, że FIA może podjąć dodatkowe kroki związane z zachowaniem Sebastiana Vettela, federacja poinformowała o wszczęciu postępowania. Wspomniany tekst zawierał pewne nawiązania do bokserskiego świata, więc na chwilę pozostanę w tym klimacie. Zwykło mawiać się, że im dłużej trwa liczenie punktów po walce i ustalanie werdyktu, tym większa szansa, ze ktoś zostanie oszukany. Patrząc na obecne działania FIA takie argumenty – niestety, bo sprawa jest czysta – mogą pojawić się w dyskusji.
Federacja wszczęła procedurę, której głównym punktem będzie spotkanie zaplanowane na 3 lipca – dzień urodzin Sebastiana Vettela. Na chwilę obecną docierają dość sprzeczne informacje o tym, czy niemiecki kierowca weźmie w nim udział, ale nie to jest w mojej ocenie punktem, na którym należy się skupić. Niepokojący jest sposób w jaki FIA proceduje całą sprawę. O wszczęciu postępowania dowiedzieliśmy się dopiero trzy dni po wyścigu, a niektórzy twierdzą, że stało się to pod naciskiem brytyjskich mediów. Werdykt to kwestia kolejnych dni, co może rodzić podejrzenia, że na ludzi oceniających całą sytuację mogą być wywierane naciski z jednej, czy też z drugiej strony.
W mojej ocenie FIA kolejny raz pokazała słabość i niezdolność do podejmowania decyzji. Ewentualna kara powinna być wymierzona i podana do publicznej wiadomości najpóźniej we wtorek – szybko i stanowczo. W świat poszłaby jasna wiadomość – takie zachowanie nie jest tolerowane na drogach i nie będzie tolerowane na torze. Federacja już w niedzielne popołudnie miała komplet dowodów w postaci nagrań, telemetrii oraz opinii kierowców. Jeśli kierowca by się z tym nie zgadzał, miałby możliwość odwołania się od decyzji i wtedy cały, długi proces mógłby ruszyć.
Absolutnie jestem przeciwny, aby Vettel został wykluczony z wyników niedzielnej rywalizacji bądź zawieszony na jeden wyścig. To przy obecnym układzie sił, byłoby szkodą dla tegorocznego widowiska i rzuciło na nie duży cień. Tak jak już sugerowałem idealnym rozwiązaniem całej sytuacji byłoby zaangażowanie niemieckiego kierowcy w akcje poświęcone bezpieczeństwu na drogach. Nie mówię tutaj o twarzy na billboardach, ale wielu godzinach spotkań z młodymi ludźmi, sprawcami lub ofiarami agresji na drogach. To mogłaby być dobra lekcja dla wszystkich.
Patrząc na całą sprawę należy pamiętać, co wydarzyło się podczas zeszłorocznego wyścigu w Meksyku i jakie podjęto wtedy kroki. Vettel uciekł spod topora, ale federacja zapewniła, że kolejne narażenie serii na straty wizerunkowe, zostanie ukarane. Zdaje się, że Todt zapomniał o swojej deklaracji i dopiero media musiały mu całą sprawę przypomnieć.
Po tym, co widzieliśmy, mam tu na myśli telemetrię opracowaną na podstawie danych z oficjalnej aplikacji oraz analizę przygotowaną przez FOM, gwarantuję Wam, że żadnego odwołania by nie było. Vettel oraz wszyscy w Ferrari widzą doskonale jak mocno niedzielne wydarzenia, nie tylko na torze, naruszyły wizerunek kierowcy oraz zespołu. Jestem zaskoczony tak długim milczeniem. Nikt, łącznie z kierowcą, nie zdecydował się zabrać głosu w tej sprawie i próbować uratować to, co jest jeszcze do uratowania. Wszyscy zgodnie włożyli głowę w piasek i najwyraźniej nie mają zamiaru jej stamtąd ruszać. Pytanie jak długo, bo każda minuta zwłoki gra na niekorzyść zespołu. Nie można dłużej uciekać od odpowiedzi i udawać, że nic się nie stało, jak to zrobił Sebastian Vettel w opublikowanym dopiero wczoraj w wywiadzie udzielonym telewizji Sky Sports.
(29 Jun 10:28)
Drogi Autorze przestań sobie żartować, a nawet kpić o czymś takim, jak “kara prac społecznych”.
My tu jesteśmy stare misie i nie damy się nabrać na sztuczny miodek.
I co, mielibyśmy oglądać czerwonego ludzika Sebastiana, wysiadającego z 488 GTB i opowiadającego dzieciom, że nie wolno tak jeździć, żeby komuś “siedzieć na zadku” i zmuszać tym samym do spadania na bok /do rowu/ …???
(29 Jun 18:24)
Na krzyż go!
A tak na serio – trochę się zgadzam. Powtarzany wszędzie argument o “szkodzie dla widowiska” powinien Vettel mieć w głowie a nie ludzie przy pisaniu artykułów. To on zaszkodził widowisku i kara w postaci wykluczenia z wyścigu lub wymuszona ławka rezerwowych na jeden wyścig powinna być wymierzona. Z Groszkiem w 2012 jakoś nikt się nie pieścił, więc dlaczego i tym razem mieliby?
Jednakże tak czy inaczej kampania powinna być, gdzie właśnie tym bardziej powinien za każdym razem mówić, że to ON popełnił błąd i jest to niedopuszczalne.
(29 Jun 23:07)
Groszek w 2012 stworzył karambol, a VET puknął HAM! Puknął! Wiem, że dwa razy. Przy niskich prędkościach. Nie zagroził niczyjemu bezpieczeństwo. Znaj proporcje, mocium panie!
(29 Jun 10:57)
WER, Ty jesteś sędzią z poprzednich sezonów. Teraz jest trochę inaczej i ja się z tego cieszę.
(29 Jun 11:42)
” To przy obecnym układzie sił, byłoby szkodą dla tegorocznego widowiska i rzuciło na nie duży cień. ”
Hmm… ciekawe sformułowanie. Mam rozumieć, że gdybym zabił. dajmy na to jakiegoś zwyrodnialca, to sędzia nie powinien wlepiać mi najwyższej kary( co najwyżej symboliczną), bo przecież z pewnością uratowałem godność czy nawet życie wielu ludziom ?
(29 Jun 11:45)
No peeewnie…
1) w tyłek HAM wjechał, bo się tak napolił, że mu para uszami poszła,
2) potem w napadzie histerii celowo uderzył w HAM /lewa ręka w górze, prawą skręcił kierownicą w prawo/,
3) następnie wykonał manewr wyprzedzania w trakcie neutralizacji.
No i co ?
Gangsterom nie odpuszczam, niezależnie kto by to był w stawce kierowców F1.
(29 Jun 11:55)
Dostał chyba najwyższą możliwą karę nie wpływającą na wynik walki o mistrzostwo, pajaca zrobił z siebie sam i to będzie się za nim ciągnąć jeszcze baardzo długo. Werdykt o dodatkowych karach powinien zapaść maksymalnie kilka godzin po wyścigu. Grzebanie w tym teraz tylko wywoła spekulacje o naciąganiu w tę czy inną stronę.